Czarny rynek istnieje naprawdę, czyli ciemniejsza strona Internetu zwana darknetem
Internet to nieodłączna część naszej codzienności. Niewiele osób wyobraża sobie spędzenie jednego dnia bez dostępu do sieci.
W mediach było głośno o sprawie Polaka, który uprowadził brytyjską modelkę. Jego zamiarem było sprzedanie dziewczyny na czarnym rynku. Sytuacja rodzi wiele pytań, szczególnie, że po złapaniu mężczyzna przyznał się do uczestnictwa w grupie działającej w darknecie.
Co to jest ten darknet i gdzie go znaleźć?
Inaczej deepweb, czy po prostu ciemna strona Internetu. Okazuje się, że to, co przeglądamy na co dzień jest zaledwie ułamkiem cyberświata. Otóż darknet stanowi ponad 96% treści internetowych. Nie znajdziecie ich w zwykłych przeglądarkach. Treści są nieindeksowane i często celowo ukrywane, co sprawia, że są praktycznie niewidoczne, przynajmniej dla popularnych wyszukiwarek.
Trasowanie cebulowe.
Sieci TOR działają na zasadzie trasowania cebulowego, czyli połączenie odbija się od wielu serwerów, by pośredniczyć między komputerem użytkownika a nieindeksowaną stroną. Właśnie w tych warstwach ukrywa się darknet.
Anonimowe strony, fora, sklepy i inne portale mają rozszerzenie w domenie .onion. Sieci TOR (The Onion Router) zapewniają większą anonimowość i skrywają to, na co większość z nas wolałaby się nie natknąć.
Co można znaleźć deepwebie?
Wszystko, całe zło ludzkości i nic. Można się natknąć na fanklub Barbie i Action Mana, ale to tutaj też handluje się bronią, kupuje narkotyki, trucizny, podrabiane dokumenty, planuje kradzieże i przemyty.
Kwitnie tu także świat pornografii i prostytucji. W darknecie żaden temat nie jest obcy. Handel ludźmi również jest tematem dość popularnym. W tych obszarach Internetu jest także zupełnie normalny.
Więcej warstw, czyli poziomy Internetu.
Poziom 0 – common web
Czyli wszystkie kotki, pieski, memy, Wikipedia i Facebook. Regularny Internet, do którego mamy dostęp na co dzień i w zasadzie z niego korzystamy. Właśnie teraz znajdujesz się na tym poziomie.
Poziom 1 – surface web
Można troszkę zanurkować, obejdzie się jednak bez szoku. Wyszukiwarki nadal indeksują takie treści, choć niektórzy uważają je za nieco ciemniejsze. Najlepszym przykładem jest niesławny Reddit.
Poziom 2 – berige web
Ostatni poziom, do którego mają dostęp klasyczne wyszukiwarki. Pełno jest w nich dziwacznych treści i nie wszyscy chętnie zapuszczają się w te odmęty sieci. Ważnym przykładem jest 4chan czy Warez.
Poziom 3 – deepweb
Niewidzialna sieć, do której można się dostać jedynie za pośrednictwem serwerów proxy. Przeglądanie treści wymaga użycia TORa. Wirusy, skandale, hakerskie treści i takie tam. Tego już nie znajdziemy jednak w Google.
Poziom 4 – charter web
Materiały znacznie bardziej niepokojące. Wielce niepokojące. Tutaj właśnie ukrywa się całe zło świata. Planowanie zabójstw, handel ludźmi i organami. Przerażające rzeczy, dziecięca pornografia i wszystko o czym przykładni obywatele nie chcą myśleć.
Poziom 5 – marians web
Najciemniejsze miejsce w Internecie spowite legendą. Nikt nie wie, czy rzeczywiście istnieje, gdyż trudno się do niego dostać. Prawdziwa makabra znajduje się właśnie tu. Taka internetowa puszka pandory. Poziom szyfrowania jest bardzo zaawansowany. Ludzie spekulują, że tutaj można znaleźć pliki rządowe i tajne archiwa Watykanu. Pojawiło się wiele żartów, że ludzie tutaj znajdą lokalizację Atlantydy i Świętego Graala. Jednak nikt nie potwierdził i nikt nie obalił, więc to miejsce jest nadal przedmiotem wielu spekulacji. Aby uzyskać dostęp do sieci mariańskich, potrzebne jest wykorzystanie technologii komputerów kwantowych, podobno.
Czy darknet jest nielegalny?
Granica między legalnością a nielegalnością jest bardzo cienka. Rozglądanie się po tych obszarach Internetu absolutnie nie jest zabronione, jednak warto dostrzec różnicę między kupowaniem nerki, a przeglądaniem forum o kocykach Pony. Oczywiście kupno czegokolwiek w tych obszarach Internetu jest nielegalne.
Czym się płaci, skoro chodzi o anonimowość?
Cyberwalutą, anonimowymi kartami płatniczymi i takimi tam. Wszystkim czego nie da się namierzyć. Bitcoiny nie są zakazane, choć przez większość krajów nie są uznawane za środek płatniczy. Zgadliście, stąd bitcoiny cieszą się tak ogromną popularnością, szczególnie, że można wymienić je na prawdziwe pieniądze.
Azyl dla przestępców i terrorystów?
I tak, i nie. Choć roi się tam od oszustów, przestępców, terrorystów, paserów, handlarzy ludźmi i pedofili, warto jednak zaznaczyć, że dla niektórych jest to azyl. W krajach totalitarnych, gdzie wszystko jest kontrolowane przez rząd, dla wielu osób jest to jedyne miejsce, w którym mogą czuć się względnie bezpiecznie i wypowiedzieć swoje zdanie. Choć oczywiste jest, że większość treści raczej w ogóle nie powinna się tam znaleźć, trudno jest jednoznacznie potępiać tę część Internetu.