Wokół Strefy 51 od lat krąży wiele teorii spiskowych, ale jak to wszystko się zaczęło?
Strefa 51 od lat jest obiektem teorii spiskowych o kosmitach w Ameryce. Baza wojskowa na pustyni w Nevadzie ma wiele historii i już od chwili wybudowania w 1951 roku została powiązana z cywilizacjami pozaziemskimi. Jednak jak to wszystko się zaczęło?
Na początku lat 50-tych ubiegłego wieku, amerykańskie samoloty przeprowadzały misje rekonesansowe nad ZSRR.
Z racji tego, że przeloty odbywały się bardzo nisko, Amerykanie nieustanie obawiali się, że zostaną zauważeni i zestrzeleni. Dlatego trzy lata później prezydent Eisenhower wydał zezwolenie na opracowanie samolotu zwiadowczego.
Projekt „Aquatone” wymagał lokalizacji, która nie byłaby dostępna dla cywilów i szpiegów, Strefa 51 nadawała się więc idealnie.
Obszar położony jest w pobliżu wyschniętego słonego jeziora Groom. Swoją nazwę prawdopodobnie zawdzięcza dacie powstania, jednak wiele teorii głosi, że ma również wiele wspólnego z testami jądrowymi przeprowadzonymi na pustyni w Nevadzie.
Wreszcie latem 1955 roku na niebie zauważono „niezidentyfikowane obiekty latające” w pobliżu Strefy 51.
Nie było to UFO, ale właśnie tego lata rozpoczęto testy samolotu Lockheed U-2, który był częścią projektu „Aquatone”. Nowoczesna na tamte czasy maszyna zwiadowcza mogła osiągać znacznie większą wysokość, niż pozostałe znane ludziom samoloty.
Założenie było proste: im wyżej, tym mniej widoczny był samolot. Wtedy łatwiej pomylić go z czymś innym.
Okoliczni mieszkańcy sami zresztą wzięli go za statek należący do cywilizacji pozaziemskiej. Oczywiście rząd nie wydał oficjalnego oświadczenia, więc każdy wierzył w teorie o kosmitach. Opinii publicznej została podana jedynie informacja o możliwych „zjawiskach naturalnych” lub „badaniach pogody na dużej wysokości”.
Strefa 51 na zawsze jednak została powiązana z kosmitami, UFO i tego typu sprawami. Choć testy U-2 zakończyły się dawno temu, obszar nadal służy jako poligon.
Samo istnienie bazy zostało potwierdzone dopiero w 2013 roku przez CIA.