Archeolodzy twierdzą, że udało im się odkryć cel, dla którego powstały posągi na Wyspie Wielkanocnej
Położona na południu Oceanu Spokojnego, Wyspa Wielkanocna od dawna intrygowała archeologów surowymi warunkami i gigantycznymi posągami znanymi także jako moai. Wiele kwestii związanych z wulkaniczną wyspą Rapa Nui pozostawało nierozwiązane.
Zespół naukowców twierdzi jednak, że być może w końcu udało im się rozwiązać dwie największe zagadki: w jaki sposób starożytna populacja była w stanie utrzymać swoje społeczeństwo bez dostępu do odpowiedniej ilości świeżej wody i oczywiście, co doprowadziło do skonstruowania słynnych posągów.
Rapa Nui
Relacje z XVIII wieku to pierwsze wzmianki o kontakcie Europejczyków z mieszkańcami Wyspy Wielkanocnej. Głosiły o ludziach, którzy bez szkody mogli pić morską wodę. Wyczyn, który jest właściwie niemożliwy.
Organizm ludzki nie jest w stanie przetwarzać wysokich stężeń wody morskiej, co w ostateczności doprowadzi do śmierci z powodu odwodnienia. W 1887 roku populacja wyspy spadła z około 10 tysięcy (z różnymi wahaniami) do zaledwie 110, a główną przyczyną był handel niewolnikami i choroby dziesiątkujące mieszkańców.
Tajemnica wyspy
Wraz ze spadkiem populacji szanse na ujawnienie historii wyspy zostały pogrzebane. Być może jednak naukowcy w końcu rozgryźli tajemnice związane z wodą pitną i posągami. Wszystko zaczęło się od badań terenowych.
Zespół nie znalazł na wyspie żadnego źródła słodkiej wody, z wyjątkiem trudno dostępnych jezior i strumienia, który zwykle zamienia się w bagienne torfowisko. Archeolodzy w poszukiwaniu odpowiedzi zwrócili się więc do 6-metrowych pomników usytuowanych wzdłuż wybrzeża.
Porowate gleby wulkaniczne szybko pochłaniają deszcz, a efektem tego jest brak strumieni i rzek.
Źródło wody
I rzeczywiście, posągi skrywały wiele cennych wskazówek. Kiedy pada deszcz, woda pod ziemią spływa do miejsca, w którym skały spotykają się z oceanem. W czasie niskich pływów powoduje to przepływ słodkiej wody bezpośrednio do morza.
Taka mieszanka świeżej i słonej wody tworzy „słonawą, ale pitną wodę wzdłuż linii brzegowej”. Choć zawiera sól, stężenie jest na tyle małe, że ludzie mogą ją bezpiecznie spożywać. Naukowcy doszli więc do wniosku, że w ten sposób udało się przetrwać mieszkańcom wyspy.
Choć przybrzeżne źródła podziemnej wody nie są najlepszej jakości, wystarczą, by pozwolić ludziom przetrwać.
Moai
A co z posągami? Uważa się, że gigantyczne rzeźby znajdujące się przy linii brzegowej służyły do odprowadzania wód gruntowych. To z kolei pozwalało mieszkańcom na gromadzenie słodkiej wody z powierzchni. Takie rezerwy pomagały przetrwać okresy suszy na Rapa Nui.
Inni jednak zauważają, że do zbierania wody z opadów służyły małe „cysterny” znalezione na wyspie. Zespół archeologów jednak się z tym nie zgadza. Twierdzą, że opady roczne to około 1240 milimetrów, a w połączeniu z szybkim parowaniem nie mogły być realnym źródłem wody. Pozostają więc moai, choć i tutaj pewne kwestie potrzebują znaleźć wyjaśnienie.