Naukowcy znaleźli dowody, że to Chiny potajemnie emitują zakazany gaz niszczący warstwę ozonową
Globalne wysiłki, by poprawić warstwę ozonową trwają. W ciągu ostatnich lat zobserwowano znaczą poprawę, przed nami jednak długa droga zanim będziemy mogli mówić o sukcesie. Największy problem stanowią kraje, które nie stosują się do zakazu używania CFC, a tym razem udało się znaleźć winnych.
Globalne wysiłki
Połowa nielegalnej emisji gazu chlorofluorowęglowego (CFC) została zidentyfikowana. Obecnie oczy całego świata są skierowane na Chiny, a dokładniej rzecz ujmując, na dwie prowincje. Od dawna przypuszczano, że Państwo Środka nie przestrzega zakazu, tym razem jednak są dowody.
Nie tylko udało się znaleźć winowajców, którzy spowalniają proces naprawy warstwy ozonowej, ale przede wszystkim odkrycie pomogło wyśledzić dokładne źródło, zanim CFC całkowicie zniszczy warstwę ozonową Ziemi.
Traktat montrealski
W latach 80-tych ubiegłego wieku odkryto, że niektóre gazy, szczególnie CFC, niszczą ozon stratosferyczny w regionach polarnych. To z kolei doprowadziło do najbardziej udanego traktatu środowiskowego na świecie.
Protokół montrealski spowodował szybkie wycofanie najszkodliwszych gazów i powolną redukcję ich wykorzystywania w przemyśle. W rezultacie warstwa ozonowa, która chroni Ziemię przed śmiertelnym promieniowaniem ultrafioletowym, zaczęła się poprawiać.
CFC-11
Naukowcy nie popadli jednak w samozadowolenie i nieustannie monitorowali stężenie atmosferyczne zakazanych gazów – szczególnie CFC-11 i CFC-12. W zeszłym roku podniesiono alarm, gdy stwierdzono, że poziom CFC-11 gwałtownie się podnosi, co oznaczało, że ktoś przestał się stosować do protokołu montrealskiego.
Najnowszy raport wykorzystuje obserwacje z Korei i Japonii, by pokazać, że w latach 2014-2017 w Chinach uwolniono 7000 ton więcej CFC-11 niż między 2008 a 2012 rokiem. Taka ilość stanowi około 60% światowej anomalii.
Sukces
Zgodnie z protokołem montrealskim, użycie CFC-11 zostało całkowicie zakazane już w 2011 roku. Alternatywy stały się tak szeroko dostępne, że wykorzystanie gazu okazało się nie tylko zbędne, ale także kosztowne.
CFC-11 nadal uwalniane jest na całym świecie, głównie ze źródeł, które powstały przed zakazem. Emisja jest na tyle niska, że szkody są niewielkie, a z czasem będą się zmniejszać. Problem stanowi jednak niekontrolowana emisja, która zwiększyła się w ostatnich latach.
Chiny
Od początku uważano, że Chiny odpowiedzialne są za wzrost CFC-11, brakowało jednak dowodów. W ciągu kilku tygodni udało się zidentyfikować osiem fabryk, które wykorzystują zakazany związek chemiczny w celach chłodniczych.
Konfrontacja nie skutkowała szczególnymi rezultatami – niektórzy nawet twierdzili, że nie mieli pojęcia o tym, że stosowanie CFC-11 jest zakazane od prawie 40 lat. Dochodzenie jest jednak niezwykle ważne, gdyż pomoże ustalić, czy chińskie fabryki to jedyne źródło problemu.
Źródło
Dr Sunyoung Park z Kyungpook National University w Korei przeanalizował próbki atmosferyczne, które wielokrotnie w ciągu dnia pobierano w Gosan (Korea Południowa) oraz w Haterumie (Japonia), by zbadać zagadnienie z innej perspektywy.
Na całym świecie poziom CFC-11 spada, ale w Haterumie zauważono gwałtowną zmianę, a w Gosanie ustało całkowicie. Wzroce wiatru i porównywanie stężeń doprowadziło do zidentyfikowania Shandong i Hebei, jako głównego źródła nielegalnej emisji CFC-11.