Atomowe słoneczniki, czyli dlaczego sadzi się te kwiaty po katastrofach nuklearnych
Piękne pole słoneczników, a w tle opuszczona po katastrofie elektrownia atomowa. Z początku sielankowy widok zamienia się w postapokaliptyczny obraz. Istnieje jednak kilka miejsc, które właśnie w ten sposób wyglądają.
Katastrofa jądrowa
Tuż po obiedzie 11 marca 2011 roku katastrofalne trzęsienie ziemi o sile 9,0 wstrząsnęło wschodnim wybrzeżem Japonii. Chwilę później w prefekturę Miyagi i Fukushima uderzyło potężne tsunami, które pochłonęło dziesiątki tysięcy ludzkich żyć.
Niszczycielskim finałem okazała się seria eksplozji w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi. Toksyczne odpady radioaktywne zostały uwolnione do środowiska. Dziś wydarzenie znane jest jako „3.11”, a skutki nadal są odczuwane.
Japonia wciąż stara się znaleźć sposób, by poradzić sobie z milionem ton radioaktywnych ścieków i połową tego w postaci odpadów stałych. Mimo technologicznego zaawansowania, wciąż istnieje prosty sposób w postaci słoneczników.
Sadzimy słoneczniki, gorczycę polną i amarantus, które, jak się uważa, pochłaniają promieniowanie. Do tej pory wyhodowaliśmy co najmniej 200000 kwiatów i rozdaliśmy o wiele więcej nasion. Co najmniej 8 milionów słoneczników kwitnie w Fukushimie. – wyjaśnia mnich Joenji z buddyjskiej świątyni
Słoneczniki
To nie tylko ludowa mądrość, bo istnieje nauka, która potwierdza skuteczność słoneczników w oczyszczaniu środowiska. Okazuje się, że roślina doskonale radzi sobie z odpadami radioaktywnymi. Po katastrofie w Czarnobylu masowo sadzono żółte kwiaty.
Dlaczego właśnie słoneczniki? Mają wiele praktycznych właściwości, które czynią je idealnymi do pracy przy oczyszczaniu jądrowym: rosną szybko, łatwo i praktycznie wszędzie, a radosny wygląd to z pewnością plus.
Fitoremediacja
Słoneczniki są naprawdę dobre w przyjmowaniu pewnych radioaktywnych izotopów. Co więcej, większość biomasy przechowują w liściach i łodygach, dzięki czemu wchłonięty przez rośliny materiał radioaktywny można zutylizować bez konieczności wykopywania korzeni.
Fitoremediacja, czyli wykorzystanie roślin do usuwania toksyn ze środowiska, odniosła ogromny sukces w Czarnobylu, gdzie katastrofa spowodowała, że pobliska gleba i woda były ciężkie od radioaktywnych pierwiastków, cezu i strontu.
Metoda sprawdza się, ponieważ izotopy naśladują składniki składniki odżywcze, które słonecznik naturalnie przyswaja – cez naśladuje potas, a stront zamienia wapń, który zapewnia wsparcie strukturalne.
Wysiłki w Fukushimie
Niestety, pomimo sukcesu w Czarnobylu, wysiłki w Fukushimie zostały ostatecznie uznane za porażkę. Badania nieszczególnie poświęciły uwagę tej metodzie, a kilka analiz ujawniło, że nie istnieje roślina, która mogłaby skutecznie obniżyć poziom izotopów promieniotwórczych w glebie.
Między Fukushimą a Czarnobylem istnieje wiele różnic, więc eksperyment nie przebiegał w ten sam sposób. Choć słoneczniki nie uratowały Fukushimy, w pewnym sensie nadal pomogły zanieczyszczonemu obszarowi.