Dziura na ISS była dziełem człowieka i powstała od środka. Przypadkowe zaniedbanie czy sabotaż?
W zeszłym tygodniu astronauci na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zostali poinformowani o tajemniczym uszkodzeniu. Gdzieś na pokładzie znajdowała się maleńka dziura, która pozwalała powietrzu uciekać w otchłań kosmosu.
Wyciek
Choć sześciu mieszkańców ISS nie było bezpośrednio zagrożone, wyciek należało zlokalizować jak najszybciej – stacja zostałaby pozbawiona powietrza w ciągu 18 dni. W końcu znaleziono 2-milimetrową dziurkę i zanim astronauci znaleźli taśmę, jeden z nich dzielnie zatykał otwór palcem.
Wszystko obrało żartobliwy ton, a najbardziej prawdopodobnym winowajcą wydawał się mikrometeoroid, co zresztą nie byłoby niczym zaskakującym. Rozwiązanie z taśmą kupiło astronautom trochę czasu na znalezienie permanentnego rozwiązania, Roskosmos powołał jednak komisję, by zbadać całą sprawę.
ISS Leak summary:
First thought was MMOD strike.
Then NASA released pics. Lots of people: "Hmmm, doesn't look like MMOD". NASA deleted the photos.
Top Russian news site RIA NOVOSTI reported – via sources but apparently confirmed by Mr. Rogozin – it was a drill hole. pic.twitter.com/520kHK0TMc
— Chris B – NSF (@NASASpaceflight) 3 września 2018
Jednak nie meteoroid
Choć istniało wiarygodne wyjaśnienie, w trakcie śledztwa sprawy obrały dość nieoczekiwany obrót. Dziura nie została zrobiona z zewnątrz, ale od wewnątrz. Potem zrobiło się dziwniej, bo zdjęcie opublikowane przez NASA szybko zniknęło, a dziura faktycznie wyglądała podejrzanie, jak wywiercony przez kogoś otwór.
Rozważamy wszystkie teorie. Ta o uderzeniu przez mikrometeoroid została odrzucona, ponieważ kadłub został uszkodzony od środka. Wszystko wskazuje, że było to dzieło człowieka – na powierzchni widoczne są ślady wiertła. – poinformował Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu
Wewnętrzna robota
Rogozin zapewnił także media, że znalezienie osoby odpowiedzialnej za ten sabotaż na Międzynarodową Stację Kosmiczną jest kwestią honoru. Nie wyklucza, że był to przypadek, pragnie jednak upewnić się, że nie było to celowe działanie. Możliwe nawet, że usterka powstała jeszcze na Ziemi.
W tej chwili istnieją dwie „wiodące” teorie. Jak podaje rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti, „dziura powstała na ziemi i jest szczególnym aktem zaniedbania, który jak najszybciej musi zostać zidentyfikowany”. Źródło oczywiście anonimowe.
Sabotaż
Druga z nich również pochodzi z anonimowego źródła, a zgodnie z nią dziura została przypadkowo wywiercona przez pracownika Energii, który zamiast zgłosić, chciał zamaskować swój błąd za pomocą uszczelki i kawałka tkaniny. Rozwiązanie się sprawdziło przez dwa miesiące, bo statek kosmiczny przeszedł testy ciśnieniowe zanim został wystrzelony w kosmos, by spotkać się z ISS.
Później uszczelka jednak zaczęła przeciekać. Na orbicie klej zaczął wysychać, został zassany i przy okazji ujawnił obecność usterki. Pomijając kwestie bezpieczeństwa w kosmosie, cała sytuacja może nieco namieszać w stosunkach między Moskwą a Houston.
Roskosmos milczy
Naprawianie dziury nie było proste, bo między astronautami a kontrolą w Moskwie doszło do kilku sprzeczek w tej kwestii. Kilka godzin i zdań później w końcu sytuację opanowano, a tymczasowe rozwiązanie wydaje się sprawdzać.
Rogozin i cała reszta zastanawiają się jednak, czy dziurę zrobiono celowo czy było to przypadkowe zaniedbanie. Roskosmos wstrzymuje się od komentarza i nie ujawnia dalszych informacji, nieoficjalnie wiadomo jednak, że winę najprawdopodobniej poniosą pracownicy Energii.