×

Zombie dla Haitańczyków są czymś normalnym. To nie tylko przerażające legendy ludowe

Ożywione trupy to wdzięczny temat dla masy filmów, seriali, komiksów czy gier. Jednakże ta wizja ma niewiele wspólnego z oryginalnymi zombie, które pochodzą z wierzeń Haitańczyków.

Reklama

Wiara w rzeczy nadprzyrodzone

Szacuje się, że 80-90% Haitańczyków wierzy w duchy lub praktykuje Voodoo. Według ich wierzeń ludzie umierają na dwa sposoby — naturalnie (choroba, wola bogów) i nienaturalnie (morderstwo, wypadek). Ci, którzy umierają nienaturalnie, pozostają w swoim grobie nie mogąc ponownie dołączyć do przodków, dopóki bogowie im nie pozwolą.

Ich dusze są w tym czasie bardzo wrażliwe, a wola może zostać podporządkowana potężnemu czarownikowi określanym jako bokor. Za pomocą rytuałów zamyka on duszę w butelce, następnie używa jej do kontrolowania nieumarłego i nieożywionego ciała. Czasem pozwala odpocząć ciału, wtedy używa tylko duszy.

Haitańczycy obawiają się, że po śmierci staną się zombie. Dlatego wielu z nich prosi, aby na trumnę z ich ciałem położyć ciężkie głazy, a niektórzy żądają, aby cały grób był usypany z takich kamieni. Ma być to sposób ochrony przed bokorem.

Właściwości zniewolonych ciał

O dziwo przeciętni Haitańczycy wiedzą całkiem sporo o samych zombie. Bokorzy tworzą je jako swoich niewolników do różnych prac fizycznych. Nie mogą one jeść solonego mięsa, albowiem to spowoduje, że przypomną sobie o swojej śmierci i wrócą do grobu. Żywi się je najprostszymi i często niezbyt smacznymi potrawami.

Same „żywe trupy” są otępiałe, wykonują polecenia swojego pana i nie zadają pytań. Poruszają się powoli, ich oczy wydają się puste. Sam zniewolony nie ma prawa się sprzeciwić swojemu mistrzowi i pokornie będzie wykonywał jego rozkazy.

Co intrygujące, dla Haitańczyków same zombie nie są przerażające, albowiem są to istoty ociężałe i powolne. Najbardziej obawiają się tego, że sami mogą zostać takimi niewolnikami. Wobec samych „trupów” mają więcej litości niż odrazy.

Prawdziwy przypadek zombie?

W 1937 roku, badając folklor na Haiti, Zora Neale Hurston napotkała przypadek kobiety, która nagle pojawiła się pośrodku jednej z wiosek. Pewna rodzina twierdziła, że ​​była to Felicia Felix-Mentor, krewna, która zmarła i została pochowana w 1907 roku w wieku 29 lat.

Kobieta została zbadana przez lekarza, który miał potwierdzić jej tożsamość. Zdjęcia rentgenowskie wskazywały, że przypadkowa kobieta nie miała złamania nogi, jak było to w przypadku Felix-Mentor. Sama badana wykazywała różne zaburzenia sfery psychicznej.

Reklama

Hurston analizując plotki, dowiedziała się, że „zombie” podawano silny lek psychoaktywny. Jednakże nie udało jej się znaleźć osób chętnych do udzielenia większej ilości informacji w tym zakresie. Innym dobrze opisanym przypadkiem jest historia Clairviusa Narcisse.

Ów mężczyzna rzekomo zmarł w 1962 roku w szpitalu. Po 16 latach od zgonu powrócił do swojej rodziny. W 1980 roku mężczyzna podający się za Clairviusa Narcisse zwrócił się do Angeliny Narcisse i opisał swoją historię.

Jego historia zaczyna się po jego pogrzebie. Wówczas z grobu wydobył go bokor i dzięki swym rytuałom zamienił go w zombie. Pracował na farmie trzciny cukrowej przez dwa lata, do czasu śmierci swego mistrza. Prawdopodobnie dzięki Clairviusowi poznaliśmy prawdziwy sposób „produkcji zombie”.

Za wszystkim stoi chemia i trujące substancje

Tak naprawdę kapłani Voodoo to zielarze, którzy potrafią świetnie wykorzystywać rośliny i tworzyć z nich mikstury. Kanadyjski antropolog Wade Davis postanowił odkryć ich sekrety. Udał się więc na Haiti w 1982 roku i w wyniku swoich badań stwierdził, że żywą osobę można zamienić w zombie, wprowadzając do krwiobiegu dwie specjalne substancje.

Jest to całkiem rozbudowany proces. Pierwszy etap wprowadza do ciała ofiary tetrodotoksynę, silną i często śmiertelną neurotoksynę znajdującą się w ciele ryb z rodzaju rozdymkowatych. Występują one w wodach wokół Haiti.

W drugim etapie „zombie” otrzymuje regularnie mieszankę, w skład której wchodzi m.in. kwiat Datura. Są to silnie trujące rośliny, z których można wyprodukować halucynogenny specyfik. Mówiono, że razem te proszki wywołują stan podobny do śmierci, w którym wola ofiary zostanie całkowicie podporządkowana woli bokora.

Najbardziej kwestionowany etycznie i najmniej naukowo zbadanym składnikiem jest fragment mózgu niedawno pochowanego dziecka. Naukowcy wątpią jednak, aby ten miał jakiekolwiek właściwości w tym koktajlu różnych substancji.

Tak więc zombie są tak naprawdę ludźmi, którzy stale dostają spore dawki narkotyków. To powoduje, że wydaje im się, że „nie żyją” i słuchają rozkazów tego, kto im te narkotyki podaje. Jednakże haitańskie zombie są głównie tematem opowieści i ciężko stwierdzić czy faktycznie dochodzi do „przemiany” niewinnych ludzi porywanych przez złych bokorów.

Reklama

Źródła: www.sciencedirect.com
Fotografie: Twitter, Wikipedia, Pixabay

Mateusz Zelek

Fan zoologii, paleontologii oraz technologii. W wolnych chwilach zapalony gracz gier wideo, ale nie pogardzi też dobrą książką.

Może Cię zainteresować