Zobacz nagranie, jak helikopter Sikorsky S-92 łapie rakietę powracającą z kosmosu
Rocket Lab z powodzeniem złapało rakietę spadającą z kosmosu za pomocą helikoptera.
Sikorsky S-92
Start został opóźniony o kilka dni, a rakieta ostatecznie wystartowała z półwyspu Mahia w Nowej Zelandii o 18:49 ET 2 maja. Imponujący wyczyn to nowy sposób na upewnienie się, że rakiety nie wylądują w oceanie, na ziemi lub po prostu nie spłoną w atmosferze.
Aby podkreślić związek między firmą a krajem, misję nazwano „Tam i z powrotem”, jako hołd dla Hobbita. Rakieta poleciała na orbitę i dostarczyła 34 satelity, a następnie system kontroli reakcji ustawił ją pod idealnym kątem do zejścia w dół.
Naddźwiękowy balet
Najpierw rakieta wypuściła spadochron hamujący, by ustabilizować opadanie, a następnie większy spadochron, by spowolnić rakietę. Wtedy do akcji wkroczył helikopter Sikorsky S-92, który spotkał się z rakietą na wysokości około 2 kilometrów.
Sikorsky S-92 za pomocą haku chwycił linę spadochronu. Wodowanie odbyło się bez większych komplikacji, choć obciążenie okazało się inne niż podczas wcześniejszych testów. Rocket Lab planuje kolejny start jeszcze w tym miesiącu.
Przywiezienie rakiety z kosmosu i złapanie jej helikopterem to coś w rodzaju baletu naddźwiękowego. Ogromna liczba czynników musi ze sobą współgrać, a wiele systemów musi współpracować bezbłędnie, więc jestem niesamowicie dumny z gwiezdnych wysiłków naszego zespołu i wszystkich inżynierów, którzy zrealizowali tę misję. – podsumował Peter Beck