W 1925 roku zadebiutował Izolator. Miał poprawiać koncentrację i eliminować rozproszenie
Prokrastynacja to nieodparta rozrywka, przez którą wielu potencjalnych geniuszy zostało oszukanych ze względu na urok robienia czegokolwiek innego niż to, czym powinni się zająć.
Prokrastynacja
Niektórzy polegają na specjalnie stworzonych listach odtwarzania, by utrzymać swoją uwagę na właściwej drodze, podczas gdy inni za wszelką ceną unikają wszystkiego, co może skraść ich cenne godziny.
W lipcu 1925 roku przedstawiono jednak znacznie bardziej radykalne podejście – Izolator. Potworny element zestawu pomagał pozbyć się rozpraszających elementów. Zasadniczo wyglądał jak wiadro założone na głowę.
Pierwszy hełm skonstruowany zgodnie z ilustracją był wykonany z drewna, wewnątrz i na zewnątrz wyłożony korkiem, a na koniec pokryty filcem. W miejsce oczu włożono kawałki szkła, a przed ustami znajduje się przegroda, która umożliwia oddychanie, ale zatrzymuje dźwięk. – relacjonuje artykuł w Science and Invention
Izolator
Nawet zamknięcie się w osobnym pomieszczeniu nie gwarantuje spokoju, w końcu byle hałas może rozproszyć naszą uwagę. Stąd też propozycja Izolatora, który podobno blokował około 90 procent dźwięków.
Zestaw jednak nie sprawdzał się najlepiej. Spędzenie ponad piętnastu minut w tej saunie na głowę powodowało senność. W końcu do Izolatora zdecydowano się dołączyć butlę z tlenem, by ułatwić oddychanie.
Nietrafiony wynalazek
Nic tak nie zabija produktywności, jak uduszenie, a utrzymanie przepływu powietrza dobrej jakości jest odrobinę skomplikowane. Zbyt dużo tlenu może stać się toksyczne, a bez wystarczającego przepływu O2 gromadzenie się CO2 jest niebezpieczne.
By Izolator miał jakikolwiek sens, butla z tlenem musiałaby być wymieniana co pół godziny. Dość rozpraszający i kosztowny system skupiania uwagi. Zdecydowanie lepiej więc pozostać przy listach odtwarzania.
Potrzebujesz wystarczającego dopływu tlenu do systemu pomiędzy każdym oddechem, aby usunąć CO2. W przeciwnym razie będziesz wdychać zarówno świeży tlen, jak i wydychany CO2 przy następnym oddechu. Oznaczałoby to, że w krwiobiegu gromadziłby się dwutlenek węgla i szybko stałby się śmiertelny. – wyjaśnia Daniel Funnell z Medway Hospital