×

Jak długo możesz przetrwać dryfując w oceanie? Wszystko zależy od kilku czynników

Historie rodem z filmu czasem się zdarzają. Jakbyś się zachował, gdybyś trafił na środek oceanu? Skąd wziąłbyś wodę lub pożywienie?

Reklama

Wszystko zależy gdzie wylądujesz

Największą szansę przeżycia mamy na uszkodzonej łodzi. Najpewniej będziemy mieć dostęp do zadaszenia, skromnych zapasów czy zestawu do łowienia ryb. W wyposażeniu powinna się także znaleźć apteczka oraz dodatkowe kamizelki ratunkowe.

W przypadku tratw ratunkowych sytuacja wygląda gorzej, choć sporo dzisiejszych modeli zapewnia nie tylko podstawowe zapasy (kamizelki, apteczki, słodka woda), ale także częściowe zadaszenie.

Najgorszą sytuacją jest znalezienie się za burtą i unoszenie się na kawałku drewna (jakże filmowo), bądź z pomocą samej kamizelki. W tym wypadku szanse przeżycia drastycznie maleją i lepiej liczyć na szybkie nadejście pomocy. Inaczej ciężko będzie odnaleźć nie tyle nas, ile nasze ciało, choć zapewne skończy się tym, że zostaniemy uznani za zaginionych.

Bez wody długo nie pożyjesz

Odwodnienie jest największym wrogiem, nie tylko na otwartym morzu. Jest szansa, że ​​jeśli utkniesz w łodzi lub na tratwie ratunkowej to powinny być tam ukryte zapasy słodkiej wody. Gorzej jeśli znalazłeś się za burtą i pływasz wyłącznie dzięki kamizelce.

Pamiętaj — picie wody morskiej nigdy nie jest dobrym pomysłem. Większość lekarzy zgadza się, że ludzie mogą wytrzymać od czterech do ośmiu tygodni bez jedzenia, o ile mają wodę. W gorących warunkach bez wody odwodnienie może nastąpić w ciągu godziny.

Wodę tracimy na wiele sposobów — poprzez pot, kał, mocz, a nawet oddychanie. Tę utratę należy stale uzupełniać, jeśli nasze narządy mają nadal działać prawidłowo. Jeśli jesteś w rozsądnej formie i dryfujesz w idealnych warunkach pogodowych, możesz przeżyć od trzech do pięciu dni bez wody.

Co nam pozostaje? Jeśli mamy jakiekolwiek zapasy słodkiej wody bardzo mocno ją racjonować. Jeśli nie mamy, to oszczędzać energię i ograniczać ruch do niezbędnego minimum. Można także próbować pić swój mocz, tam zawsze znajdzie się minimalna ilość wody…

Reklama

Drapieżniki czające się w głębinach

Jeśli nie dryfujesz na statku lub w szalupie ratunkowej, to lepiej pilnuj czy nie masz niechcianego towarzystwa. Znanym motywem filmowym są rzecz jasna rekiny, które krążą wokół rozbitków.

Te drapieżne ryby mogą połasić się na dryfującego człowieka, ale tylko, gdy są naprawdę głodne. W przypadku ataku należy uderzać zwierzę pięściami w nos, oczy czy skrzela. Są to wrażliwe miejsca i jest spora szansa, że drapieżnik odpuści.

Rekiny często „próbują” swoje ofiary, poprzez pojedyncze ugryzienia. Unoszący się w wodzie człowiek przypomina im kształtem fokę, zawsze istnieje szansa, że rekin zrezygnuje z polowania na ciebie.

Naturalnie, jeśli dojdzie do walki, to wykończy cię fizyczne, a najmniejsza rana spowoduje, że krew przyciągnie kolejne mięsożerne towarzystwo. No ale hej, warto próbować walczyć o swoje życie do samego końca prawda?

Przenikające zimno

Człowiek został zaprojektowany przez ewolucję jako istota lądowa i niewiele naszych cech jest przydatnych w wodzie. W sumie jedyną pozytywną może okazać się spora tkanka tłuszczowa… W wodzie nasz organizm błyskawicznie traci ciepło, a hipotermia potrafi nas zabić w ciągu kilku godzin. Jeśli nie jesteś rozbitkiem w okolicy Hawajów, to nie masz co liczyć na ciepłą wodę. Poza tym nawet jeśli, to w nocy temperatura i tak będzie nieprzyjemna.

Jeśli przebywamy na pokładzie i mamy możliwość, to musimy pozbyć się przemoczonych ubrań, susząc je lub zmieniając na inne. Nawet wilgotna koszulka może doprowadzić do powolnej hipotermii, więc lepiej unikać utraty energii naszego ciała, które stara się utrzymywać stałą temperaturę naszego organizmu. W zimniejsze noce lub dni należy się szczelnie okryć tym, co tylko mamy pod ręką. Chyba nie planujesz rozpalać ogniska na środku oceanu, co?

Jak pomóc ratownikom?

Poszukiwanie samotnej osoby pośrodku fal jest niczym szukanie igły w stogu siana. Ciężko zobaczyć malutki punkcik, gdy poszukiwania są prowadzone z łodzi czy nawet helikoptera. Pamiętajcie, że na pewno nie warto krzyczeć o pomoc – nikt was nie usłyszy, a bezceremonialnie marnujecie energię. Jeśli dryfujecie na kawałku jakiegoś elementu bądź unosicie się dzięki kamizelce, to musicie liczyć na to, że akurat ratownicy cię zobaczą.

Gdy jesteśmy na łodzi bądź szalupie ratunkowej, warto wykorzystać długą wędkę (o ile z niej nie korzystamy w danym momencie) i powiesić na jej końcu kamizelkę ratunkową. Odbija ona promienie słoneczne, więc możecie „puścić zajączka” w kierunku służb ratunkowych. Jeśli zauważycie jakąś jednostkę to warto wykorzystać flary, które powinny znajdować się w schowku. Ich jasny płomień na pewno zwróci uwagę załogi.

 

Reklama

Fotografie: Pixabay

Mateusz Zelek

Fan zoologii, paleontologii oraz technologii. W wolnych chwilach zapalony gracz gier wideo, ale nie pogardzi też dobrą książką.

Może Cię zainteresować