×

Absurdalna historia lekarza, który zbił fortunę na wszczepianiu ludziom kozich jąder

Większość mężczyzn jest całkowicie usatysfakcjonowana posiadaniem dwóch jąder. Gdyby zaproponować im trzecie, raczej grzecznie odmówią.


John R. Brinkley

Nawet największy entuzjasta jąder grzecznie odmówi, jeśli zaoferuje się mu trzecie jądro, które wcześniej należało do kozy. Nie zawsze jednak tak było, a historia pełna jest niedorzecznych pomysłów i absurdalnych sytuacji.

Tym razem głównym bohaterem jest John R. Brinkley, który urodził się w 1885 roku w Północnej Karolinie. Od najmłodszych lat marzył, by zostać lekarzem. Szanowanym. Ważnym.

W tamtym okresie homeopaci przez społeczeństwo byli traktowani na równi z prawdziwymi lekarzami, ale Brinkley zdecydował się na studia medyczne w Chicago, by spełnić swoje marzenia.

Samozwańczy lekarz

Godna podziwu etyka pracy trwała aż do trzeciego roku. Brinkley porzucił jednak medycynę i kupił sobie stopień naukowy z podejrzanej wytwórni dyplomów. Później jego kariera trafiła na jeszcze dziwniejszą ścieżkę.

W 1918 założył biuro w miasteczku Milford i pracował jako lekarz oraz prowadził aptekę. Właśnie wtedy w jego życie wkroczył mężczyzna, który sprawił, że kozy zdominowały karierę Brinkleya.

Starszy pacjent pragnął porozmawiać z lekarzem na osobności. Po niezręcznych wyjaśnieniach w końcu okazało się, że mężczyzna ma problemy z erekcją. I tutaj zaczynają się wszelkie osobliwości.

Przeszczep jąder

Lekarz zażartował, że starszy pacjent nie miałby problemów z erekcją, gdyby miał kozie jądra. Pacjent wziął sobie komentarz do serca i nalegał na zabieg. W końcu Brinkley niechętnie się zgodził na procedurę.

Przebieg historii jest mocno naciągany, a jedynym źródłem jest biografia Brinkleya, więc prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, jak właściwie doszło do zabiegu. Wiemy jednak co wydarzyło się później.

Pacjent, który był rolnikiem, dostarczył kozę. Brinkley naciął mosznę i włożył jądro. Starszy mężczyzna był zachwycony, gdyż rzekomo pozbył się swoich kłopotów. Zobowiązał się także do zachowania tajemnicy związanej z zabiegiem.

Lukratywny biznes

Pacjent jednak opowiadał na prawo i lewo, jak leczenie sprawiło, że jego sprawność została przywrócona. Wkrótce wszyscy domagali się zabiegu, a Brinkley zaczął im go polecać. Biznes zaczął się rozrastać.

Brinkley nie zdołał opublikować swojej pracy w czasopismach, ponieważ była to kompletna bzdura, ale gazety chętnie podchwyciły historię. Lekarz zaczął docierać ze swoimi nonsensami do znacznie większej liczby odbiorców, promując różne znachorskie lekarstwa, a także operację jąder.

Rozbudował klinikę i miał własną farmę kóz. Trzeba powiedzieć, że pomimo swojej szarlatańskiej medycyny, był naprawdę popularny w lokalnej społeczności. Niebotyczny majątek przeznaczył na rozbudowę miasteczka.

Kres bzdur

Biznes nie mógł jednak trwać wiecznie. Nie tylko prawdziwi lekarze próbowali położyć kres tym bzdurom, ale głównie ze względu na to, że operacja zabijała ludzi. Zabiegi w tamtym czasie były niebezpieczne, pomijając całą resztę.

Chociaż Brinkley twierdził, że pobierał jądra kozy i podłączał je z nerwami i naczyniami krwionośnymi, po prostu wkładał je do moszny, którą po wszystkim zszywał. Zaczęły się pojawiać procesy sądowe i ostatecznie zbankrutował.

Samozwańczy lekarz zmarł bez grosza przy duszy w oczekiwaniu na proces za całkowicie niezwiązane z operacjami oszustwo pocztowe.


Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować