Rosjanie planują zweryfikować, czy lądowanie na Księżycu w 1969 roku rzeczywiście miało miejsce
Matka wszystkich teorii spiskowych od 1969 roku – niezachwiane przekonanie, że lądowanie na Księżycu nigdy się nie wydarzyło.
Lądowanie na Księżycu
Zwolennicy tego poglądu uważają, że to, co postrzegane jest jako przełomowe osiągnięcie naukowe w dziejach ludzkości, w rzeczywistości było starannie przemyślaną i skomplikowaną mistyfikacją. Oszustwem amerykańskiego rządu i NASA, by wywrzeć wpływ na międzynarodową opinię publiczną.
Właściwie wszystko, co wiemy na temat misji Apollo 11 to dowody udostępnione przez NASA. Choć od historycznej chwili minęło całkiem sporo czasu, w 2018 roku teoria spiskowa wciąż jest żywa. I istnieje bardzo dobry powód, dlaczego tak jest.
Podejrzliwi Rosjanie
Pomijając psychologiczne pułapki, które sprawiają, że ludzie są podatni na teorie spiskowe, jednym z głównych powodów, dla których podejrzenia o fałszerstwie wciąż są żywe jest to, że inni ciągle o tym mówią.
Nawet szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos, Dmitrij Rogozin, ostatnio wspomniał o tym podczas spotkania z prezydentem Mołdawii, Igorem Dodonem. Zapytany o przemyślenia na temat lądowania na Księżycu, bez wahania odpowiedział, że cała sprawa powinna zostać zbadana.
Stawiamy sobie za cel udanie się tam i sprawdzenie, czy Amerykanie tam faktycznie byli, czy też nie.
Apollo 11
Choć sposób, w jaki Rogozin odpowiada na pytanie może sugerować, że w rzeczywistości jest to tylko niewinny żart, nie jest to pierwsza raz kiedy Rosja wyraziła wątpliwości co do szczegółów związanych z misją Apollo 11.
Trzy lata temu rzecznik rosyjskiego komitetu śledczego, Vladimir Markin, zarządził międzynarodową naradę w sprawie zniknięcia próbek zebranych na Księżycu i materiału filmowego, na którym uwieczniono słynne wydarzenia z 1969 roku.
Nie zaprzeczamy, że polecieli na Księżyc i nakręcili o tym film. Jednak wszystkie te naukowe, a może kulturowe artefakty są częścią spuścizny ludzkości, a ich zaginięcie bez śladu to nasza wspólna strata. Dochodzenie pokaże, co się stało.
A gdzie są taśmy?
Choć wszystkie te komentarze nie są żadnymi poważnymi oskarżeniami, wątpliwości wypowiadane w kontekście misji Apollo 11 pomagają nakarmić teorie spiskowe krążące od blisko 50 lat. NASA z kolei swoimi działaniami wcale nie zyskuje wiarygodności.
NASA od początku przyznawała się, że utrata materiału filmowego jest spowodowana przez niewłaściwe przechowywanie i zarządzanie taśmami. Dalsze wytłumaczenia brzmią nieco absurdalnie.
Wiarygodność NASA
Zgodnie z oficjalnie podanymi informacjami, kaseta z pierwotnym nagraniem została niewłaściwie sklasyfikowana wśród 200000 innych filmów. Część z nich NASA z kolei „czyściła” i ponownie wykorzystywała, by w ten sposób oszczędzić pieniądze.
Później, by odzyskać pierwotny materiał, NASA zwróciła się o pomoc do firmy Lowry Digital. Przedsiębiorstwo zajmuje się odtwarzaniem starych hollywoodzkich filmów. Profesjonalni artyści od efektów specjalnych przywrócili oryginalny materiał z transmisji lądowania na Księżycu, co jedynie podsyciło wszelkie teorie spiskowe.