Inwazja agresywnych mrówek legionistek. Zbudowały imponujący most, by splądrować gniazdo os
Mrówki – prymitywne owady i zmora każdego posiadacza ogródka. Większość z nas właśnie tak je postrzega, jednak są gatunki, na które nie chcielibyście się natknąć.
Inwazja
Wystarczy zobaczyć wideo opublikowane jakiś czas temu przez Francisco Boni. Krótki film pokazuje, jak mrówki łączą siły, by stworzyć most i zaatakować gniazdo os. Ich zachowanie i cała sytuacja jest dość imponująca. Zdecydowanie skłania do ponownego przemyślenia ich „prymitywności”. Mrówki określono mianem legionistek nie bez powodu, bo słyną ze swojego agresywnego zachowania i sieją spustoszenie wszędzie, gdzie się pojawią.
Mrówki legionistki
Mrówkami legionistkami nazywa się ponad 200 różnych gatunków w różnych liniach. Zwykle nie budują gniazd. Wojskowa kolonia praktycznie nieustannie jest w ruchu, zakłada jedynie tymczasowe „biwaki”. Ciągłe przemieszczanie się jest spowodowane koniecznością zdobycia dużej ilości pożywienia.
Mrówki legionistki łączą cechy behawioralne i reprodukcyjne. Wyjątkowo agresywni maleńcy łowcy nie mają skrupułów. Atakują ptaki i małe zwierzęta. Są doskonale zorganizowane, a ich cykl aktywności trwa około 36 dni. Po 16 dniach wędrówki rozpoczyna się faza stacjonarna. Właśnie wtedy królowa składa 3-4 miliony jaj. Później jednak głód zmusza je do dalszej drogi, a przed żarłocznym legionem rozciągającym się nawet na 10 metrów uciekają nawet pająki.
Most
Nagranie cieszy się ogromną popularnością i trzeba przyznać, że ciężko oderwać od niego wzrok. Sam Boni jest zafascynowany zjawiskiem, którego stał się świadkiem. W poście również opiewa ich „imponujący poziom inteligencji i zbiorowe obliczenia tworzące ten most”. Dodaje także, że mrówki legionistki potrafią tworzyć takie konstrukcje na wodzie.
Co na to osy? Cóż, po prostu uciekły.
Attack of legionary ants (also known as army ants or marabunta) to a wasp honeycomb. Impressive the level of swarm intelligence and collective computation to form that bridge. pic.twitter.com/StvDkmv8x8
— Francisco Boni (@boni_bo) 5 sierpnia 2018