×

Meteoryt eksplodował nad Grenlandią. Nikt nie widział wybuchu, a to bardzo zła wiadomość

25 lipca niebo nad bazą Thule Air na Grenlandii przecięła kula ognia. Pierwsze doniesienia o meteorycie pojawiły się w mediach społecznościowych, dokładniej na Twitterze i pochodziły od dwóch naukowców.


Kula ognia

Ten konkretny meteoryt zyskał niespotykaną popularność z kilku powodów, ale wszystko po kolei. Energia wybuchu odpowiadała 2,1 kilotonom, co czyni ją drugą najbardziej „energetyczną” eksplozją zarejestrowaną w tym roku. Płonąca skała poruszała się z prędkością około 87000 km/h, czyli ponad 70 razy szybciej niż prędkość dźwięku.

Doniesienia

Dopiero 31 lipca, Ron Baalke z grupy Solar System Dynamics w Jet Propulsion Laboratory poinformował na swoim Twitterze, że sześć dni wcześniej „czujniki rządowe wykryły kulę ognia na wysokości 43,3 kilometrów, a energia wybuchu szacowana jest na 2,1 kiloton”.

Podobna informacja pojawiła się 1 sierpnia, tym razem opublikował ją Hans Kristensen, dyrektor Nuclear Information Project dla Federacji Amerykańskich Naukowców – „meteoryt eksplodował z siłą 2,1 kiloton i na wysokości 43 kilometrów wymusił ostrzeżenie radaru wczesnego ostrzegania przed pociskami w bazie Thule Air”.

Problem

Dwa tweety wystarczyły, by wywołać lawinę. Baza lotnicza i specjaliści NASA zostali zasypani pytaniami dotyczącymi potencjalnych szkód. Problem polega na tym, że o meteorycie nie wiedział nikt, a to dość niepokojące.

Choć meteoryty tego typu nie są wystarczająco duże, by je zobaczyć zanim trafią do ziemskiej atmosfery, są jednak na tyle duże, by wytworzyć ogień.

Te obiekty mają zaledwie kilka metrów średnicy i są zbyt małe, aby można było je wykryć, zanim uderzą w Ziemię. Dlatego nie mamy pojęcia, kiedy i gdzie takie zdarzenie nastąpi.

Dlaczego to taki problem?

Choć rzeczywiście obiekty są zbyt małe, by wyrządzić poważne szkody, nie należy ich bagatelizować. Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś zostanie trafiony odłamkami lub znajdzie się w pobliżu wybuchu. Weźmy pod uwagę niesławny Czelabińsk z 2013 roku. Fala uderzeniowa 17-metrowego obiektu zniszczyła budynki i zraniła ponad 1000 osób.

Choć eksplozja na Grenlandii była dość silna, nikt jej nie widział, nikt nie słyszał, a przede wszystkim została wykryta kilka dni po fakcie.

Ponieważ jest to tak odległe miejsce, nie ma zdjęć tej ognistej kuli. W rzeczywistości nie otrzymaliśmy żadnych raportów wizualnych, gdyby nie czujniki rządu USA, nie wiedzielibyśmy nawet o tym obiekcie.


Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować