×

Najgroźniejsza mucha na świecie. Glossina roznosi zabójczą śpiączkę afrykańską

W Polsce widok muchy w naszym domu jest irytujący — bzyczy, siada na jedzeniu, czasem nie daje nam spać. W Afryce taki widok powoduje reakcje zbliżoną do widoku szerszenia wlatującego nam przez okno.


Najgroźniejszy owad Afryki

Glossina lub inaczej mucha tse-tse występująca na terenie Afryki Subsaharyjskiej nie posiada zabójczego jadu ani nie niszczy zapasów żywności. Uwielbia za to pożywiać się krwią ludzi i zwierząt.

O ile samo ukąszenie byłoby bardziej irytujące niż groźne, problemem jest pasażer na gapę, którego często przewozi i „dzieli się nim” z pokąsanymi. Jest nim świdrowiec gambijski (Trypanosoma gambiense) lub świdrowiec rodezyjski (Trypanosoma rhodesiense).

Te kinetoplastydy należące do królestwa protistów wywołują chorobę zwaną śpiączką afrykańską. Ich proces rozmnażania jest bezpośrednio związany z muchami tse-tse. To uczyniło te owady wrogiem numer numer jeden afrykańskiej ludności.

Jednakże walka z nimi jest niezwykle trudna, nawet pomijając sytuację ekonomiczną Afryki. Insekty błyskawicznie się rozmnażają oraz wykazują ogromną odporność na wszelkiego rodzaju pestycydy.

Objawy choroby

Początkowo w miejscu ukąszenia powstaje bolesny guzek zapalny. Znika on w ciągu 2 tygodni, jednak to nie koniec nieprzyjemności dla osoby zakażonej. Cyklicznie dostaje ona gorączki, która trwa do 2 dni, ale to nie jedyne objawy. Nazwa śpiączki afrykańskiej nie wzięła się przypadkowo. W ponad 60 proc. przypadków osoba chora jest wykończona w ciągu dnia i zwykle dużo śpi.

Świdrowiec intensywnie rozmnaża się w układzie krwionośnym człowieka i z biegiem czasu przedostaje się do płynu mózgowo-rdzeniowego. To powoduje liczne objawy związane z bólem głowy, zaburzeniami świadomości czy zdolnościami motorycznymi. Często dochodzi także do zaburzeń osobowości, drgawek czy drażliwości na wszelkie bodźce zewnętrzne.

Śmiertelność jest wysoka

Niestety śpiączka afrykańska jest zabójcza i wykańcza organizm człowieka w ogromnym stopniu. Śmierć bez leczenia następuje w okresie ok. 4 miesięcy od zakażenia, rzadziej w ciągu zaledwie kilku tygodni. W niektórych przypadkach chory może cierpieć nawet 3 lata. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie nieleczone przypadki kończą się zgonem.

Największą ilość przypadków (ponad 80 proc.) obserwuje się w Demokratycznej Republice Konga. Tamtejsze władze pompują gigantyczne środki w pomoc osobom zakażonym oraz w zwalczanie groźnego owada. W latach 1900–1920 oraz 1976–1989 wybuchła epidemia tej choroby na terenie Ugandy. Zmarło wówczas ponad 250 tys. osób.


Źródła: www.sciencedirect.com, www.ncbi.nlm.nih.gov
Fotografie: Twitter, Wikipedia

Mateusz Zelek

Fan zoologii, paleontologii oraz technologii. W wolnych chwilach zapalony gracz gier wideo, ale nie pogardzi też dobrą książką.

Może Cię zainteresować