36-letni mężczyzna dosłownie wykaszlał fragment swojego płuca
Zima nadeszła na dobre, a razem z nią ataki przeziębienia i grypy. Należy się więc spodziewać kaszlących ludzi z cieknącymi nosami od Krasnojarska aż po Denver.
Osobliwa historia
Mała apokalipsa trwa, a niektórzy zmęczeni już śluzowymi wydzielinami czasem mówią, że czują się jakby mieli zaraz wykaszleć płuca. Choć zwykle to tylko metafora, w tym roku dla jednej osoby okazała się być dość trafnym zwrotem.
Dziwaczny przypadek został opisany w New England Journal of Medicine i dotyczył 36-letniego mężczyzny. Pacjent w jakiś sposób zdołał „spontanicznie wypluć” nienaruszoną strukturę 10 gałęzi drzewa oskrzelowego.
Historia medyczna
Najprościej mówiąc: 36-latek wykaszlał fragment własnego płuca. Warto jednak dodać, że pacjent okazem zdrowia zdecydowanie nie był. Kilka lat wcześniej doznał tak ciężkiej niewydolności serca, że było ono w stanie pompować zaledwie 20 procent krwi do organizmu.
Mężczyzna cierpiał również na zwężenie zastawki aortalnej. Kolejny poważny problem z sercem, który oznacza, ze otwór między sercem a aortą staje się zbyt wąski, by umożliwić swobodny przepływ krwi. To jednak było wynikiem wad wrodzonych.
Medyczny gadżet
W związku ze zwężeniem zastawki aortalnej, 36-latek przeszedł zabieg, w trakcie którego zostały umieszczone bioprotezy. Oprócz tego miał także rozrusznik serca, którego potrzebował po tym, jak impulsy nerwowe pobudzające mięsień do bicia zostały kompletnie zablokowane.
Mężczyzna z dość pokaźnym stosem dokumentacji medycznej zgłosił się na oddział intensywnej terapii w zeszłym tygodniu, gdzie otrzymał kolejny sercowy gadżet. Lekarze wyposażyli go w urządzenie, które miało pomóc sercu pompować wystarczającą ilość krwi do organizmu.
Heparyna
Ze względu na nowe urządzenie, mężczyzna musiał przyjmować heparynę, antykoagulant stosowany w leczeniu blokad tętniczych. Niestety sprawy zaczęły przybierać fatalny obrót. W pewnym momencie 36-latek nie był w stanie samodzielnie oddychać i polegał na podawanym mu tlenie.
Pacjent zaczął wykrztuszać krew, a jego niewydolność oddechowa jedynie narastała. Płyn z naczyń krwionośnych w płucach przepływał do małych pęcherzyków powietrznych, które normalnie dotleniałyby krew.
Atak kaszlu
Ostatecznie doszło do „skrajnego ataku kaszlu”, jak opisuje raport medyczny. Ku zdumieniu lekarzy, pacjentowi udało się wypluć nienaruszoną strukturę drzewa oskrzelowego prawego płuca.
Mężczyznę natychmiast intubowano i zbadano jego drogi oddechowe. Choć w dolnej części płuca pozostała niewielka ilość krwi, w ciągu kolejnych dwóch dni 36-latkowi również i ją udało się wykaszleć.
A 36-year-old man was admitted to the ICU with an acute exacerbation of chronic #heartfailure. After a ventricular assist device was placed & anticoagulation therapy initiated, hemoptysis developed, and he expectorated a cast of the right bronchial tree. https://t.co/QfqeqwWzXt pic.twitter.com/nXW201rjCT
— NEJM (@NEJM) 3 grudnia 2018
Smutny koniec
Historia niestety nie ma szczęśliwego zakończenia. Pomimo pozornej poprawy, pacjent ostatecznie zmarł. Przyczyną jednak nie było nic związanego z drogami oddechowymi.
Niewydolność serca, która nękała 36-latka przez większość życia, w końcu doprowadziła do zgonu. Powikłania związane z niewystarczającą ilością krwi i przeciążenie płynem zostało uznane za bezpośrednią przyczynę.