Ofiary Wezuwiusza spotkał potworniejszy koniec, niż sądzono. Ich krew dosłownie się zagotowała
Wydarzenia, które rozegrały się w 79 roku w Pompejach i Herkulanum nieustannie są tematem badań archeologicznych. Zespół badawczy wysunął teorię „nagłego wyparowania płynów w ciele” jako przyczynę śmierci ofiar i jest to tak samo przerażające, jak brzmi.
Nagłe wyparowanie płynów
Śmierć w mieście pochłanianym przez wulkan brzmi wystarczająco przerażająco, ale nowa hipoteza naukowców sprawia, że wszystko staje się jeszcze potworniejsze.
Grupa badaczy ze Szpitala Uniwersyteckiego Fryderyka II w Neapolu opublikowała badanie, które sugeruje możliwą przyczynę śmierci mieszkańców Herkulanum. Naukowcy uważają, że część ofiar zmarła przez ekstremalny żar towarzyszący wybuchowi – ich krew zaczęła wrzeć, co w konsekwencji doprowadziło do eksplozji czaszki.
Wybuch Wezuwiusza
Wybuch Wezuwiusza w 79 roku wyrzucał popiół wulkaniczny, gaz i skały w promieniu 30 kilometrów, a rzeki lawy płynęły przez ponad dwa dni. Ci, którzy znajdowali się w okolicznych miastach, jak Oplontis, Pompeje oraz Herkulanum, spotkali się z makabrycznym końcem. Badanie sugeruje, że śmierć niektórych była jednak znacznie gorsza od pozostałych. Niektórzy oczywiście ewakuowali się na czas.
W Herkulanum położonym zaledwie 6 kilometrów od ujścia wulkanu, 300 osób schroniło się w 12 przybrzeżnych komorach znajdujących się wzdłuż plaży. Wszyscy zginęli. Zostali uwięzieni w środku przez tysiąc lat, zanim ekipie koparek udało się ich odnaleźć pod warstwą popiołów w latach 80-tych.
Potworny koniec
W związku z nowymi badaniami, zespół przeanalizował szczątki niektórych ofiar znalezionych w komorze. Już na początku zauważono tajemniczy czerwono-czarny nalot pokrywający kości, wnętrze czaszki oraz wnętrze komory.
Przeprowadzono kilka testów na szczątkach ofiar z Herkulanum i odkryto, że zawierały one ślady żelaza i tlenków żelaza, które powstają podczas odparowywania krwi.
Wykrycie związków żelaza na czaszce i jamie wewnątrzczaszkowej silnie sugeruje powszechny wzorzec krwotoku wywołanego ciepłem, wzrostem ciśnienia i pęknięciem, co najprawdopodobniej było przyczyną natychmiastowej śmierci.
Pułapka
Przybrzeżne komory zamieniły się w piekarniki, gdy na ziemię zaczął opadać popiół. Naukowcy oszacowali, że temperatura w komorach wynosiła około 500 stopni, co doprowadziło do zagotowania krwi i eksplozji czaszki.
Ci, którzy zginęli w Pompejach znajdujących się odrobinę dalej od wulkanu niż Herkulanum, również zmarli natychmiast, choć ich koniec nie był aż tak przerażający.
W Pompejach położonych około 10 kilometrów od otworu wentylacyjnego, niższa temperatura (około 250-300 stopni) była wystarczająca, by zabić ludzi natychmiast, jednak na tyle niska, że nie doszło do odparowania płynów z ich ciał.
Zła wiadomość
Choć hipoteza naukowców jest naprawdę makabryczna, jest niezwykle ważna dla przyszłych badań, szczególnie, że Wezuwiusz to wciąż aktywny wulkan. Z szacunków wynika, że do erupcji dochodzi co około 2000 lat.
Ostatni wybuch miał miejsce prawie 2000 lat temu, a to oznacza wiele kłopotów dla 3 milionów osób zamieszkujących w okolicach Wezuwiusza.