×

W Rosji wybuchło laboratorium, w którym przechowywano próbki czarnej ospy. Czy jest się czego bać?

Na świecie istnieją tylko dwa laboratoria, w których przechowywane są ostatnie próbki ospy prawdziwej. W jednym z nich doszło do eksplozji. Czy jest się czego bać?


Ospa prawdziwa

Ospa prawdziwa albo czarna ospa wywoływana jest przez wirusa variola. Choroba oficjalnie została uznana za eradykowaną w 1980 roku po tym, jak globalny program szczepień opracowanych przez Edwarda Jennera okazał się skuteczny.

Czarna ospa zebrała jednak spore żniwo. Tylko w XX wieku zabiła około 300 milionów ludzi. Chorobę cechowała wysoka śmiertelność, ponad 95% przypadków. Ospa prawdziwa została także użyta przez kolonizatorów jako broń.

Ospa prawdziwa

Ostatnia ofiara

Ostatnią ofiarą ospy prawdziwej była Janet Parker, fotograf medyczny. Kobieta zachorowała po kontakcie z próbką w laboratorium ospy w Birmingham Medical School w Anglii. Parker zmarła w 1978 roku.

Choć Janet Parker wraz z rodziną została poddana kwarantannie, oczy całego świata zostały skierowane na Birmingham. Naukowcy czekali, by sprawdzić, czy choroba pojawi się ponownie.

Ospa prawdziwa

Profesor Henry Bedson, który kierował laboratorium ospy, popełnił samobójstwo jeszcze zanim śmierć Janet Parker została ogłoszona. Naukowiec był przerażony, że mógł uwolnić śmiertelną chorobę, nad której wyeliminowaniem tak ciężko pracował cały świat.

Przykro mi, że zawiodłem zaufanie, które tak wielu przyjaciół i kolegów po fachu pokładało we mnie i mojej pracy. – głosiła notka samobójcza

Wyeliminowanie choroby

Tylko jedna inna osoba, matka Janet Parker, została łagodnie zarażona. Kobietę jednak wyleczono, a rok po tym tragicznym incydencie ospa prawdziwa została uznana za całkowicie wyeliminowaną.

W końcu świat stał się wolny od ospy i podjęto decyzję o zniszczeniu wszystkich istniejących próbek wirusa variola. Tylko dwa zostały przeniesione do pilnie strzeżonych laboratoriów – jednego w USA i drugiego w Rosji, gdzie pozostają do dziś.

Ostatnie próbki

W Rosji ospa jest przechowywana w Centrum Wirusologii i Biotechnologii w Nowosybirsku, dawnym sowieckim laboratorium broni biologicznej z czasów zimnej wojny. Tutaj też badany jest wąglik i Ebola.

Bezpieczeństwo w ośrodku jest wysokie – żelbetowe ściany, zaawansowane technologicznie płotki i detektory ruchu. Pomijając incydent, kiedy pewna pani naukowiec 15 lat temu zmarła po przypadkowym ukłuciu się igłą z Ebolą, w laboratorium wszystko działało bez zarzutu.

Czy mamy się czego bać?

Niestety w poniedziałek część obiektu stanęła w płomieniach po wybuchu sektora, w którym dokonywano napraw. Jeden z pracowników doznał oparzeń i został zabrany do szpitala. Na tym właściwie koniec ofiar.

W komunikacie laboratorium podkreśliło, że z ośrodka nie zostały uwolnione żadne substancje niebezpieczne biologicznie. Nie istnieje żadne zagrożenie dla ogólnej populacji, nie należy więc spodziewać się epidemii ospy, wąglika ani Eboli.

W remontowanym pokoju inspekcji sanitarnej na 5. piętrze wybuchła butla gazowa. Nie doszło do uwolnienia żadnej substancji biologicznej. Jedna osoba została ranna, a konstrukcje budowlane nie zostały uszkodzone”.

Znacznie bardziej niepokojące jest to, że topnienie wiecznej zmarzliny może odmrozić cmentarz ofiar ospy na Syberii


Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować