Pożar mleczarni doprowadził do wielkiej powodzi masła. Ekipa strażacka nie miała łatwo
Ekipa strażacka została wezwana do mleczarni, aby ugasić pożar masła. Incydent skutkował dość nieoczekiwanymi sytuacjami.
Powódź masła
Pożar mleczarni w Wisconsin wybuchł w poniedziałek 2 stycznia. Według Straży Pożarnej w Portage ogień rozpoczął się w magazynie masła, co doprowadziło do jego stopienia się i prawie 8-centymetrowej powodzi w całym zakładzie.
Masło było wszędzie, a próby wejścia po schodach były nie lada wyczynem. Strażacy próbowali dostać się na szczyt i przeciągnąć węża, który był tak wypełniony masłem, że nie byli w stanie dłużej go utrzymać.
Załogi straży pożarnej próbowały uzyskać dostęp z każdego końca konstrukcji, aby kontrolować rozprzestrzenianie się ognia, ale z powodu silnego dymu i spływu akcja nie mogła być kontynuowana. Spływ masła i ciężki dym spowolniły dostęp do konstrukcji.
Powtórka z historii
Po wielu godzinach pożar został opanowany i ugaszony, zanim mógł rozprzestrzenić się po całym budynku. Przyczyna pożaru jest nadal badana. Pracowników udało się jednak ewakuować w porę i nie ma żadnych poszkodowanych.
Nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja w Wisconsin. Wielka powódź masła miała miejsce w 1991 roku, gdy doszło do pożaru w chłodni wywołanego przez wadliwy akumulator wózka widłowego. Miliony kilogramów masła stopiły się
Strażacy musieli przedzierać się przez prawie metr stopionego masła, a wszystko było pokryte lepką substancją. Wszystko było pokryte masłem, a walka z ogromnym pożarem tłuszczu nie należy do łatwych. Gaszenie pożaru zajęło osiem dni.