×

Jak prawdziwe zwierzęta pod wpływem opowieści żeglarzy zmieniły się w morskie potwory

Człowiek jako istota myśląca słynie z całkiem bujnej wyobraźni. Żeglarze w szczególności. Na przestrzeni wieków ich opowieści były pełne dziwów, jakie zobaczyli na rozległych wodach oceanów. Nic dziwnego, że zwyczajne zwierzęta w ich oczach urosły do rangi potworów morskich.

Reklama

Ponętne syreny

Legendy o syrenach zna praktycznie każdy. Piękne kobiety z ogonami ryb, które sprowadzają zgubę na płeć męską w trakcie morskiej podróży. Pierwotnie w czasach starożytnej Grecji przedstawiano je jako hybrydę płci pięknej i ptaka, jednak Rzymianie w swoich mitach przedstawiali powszechnie znaną „rybią wersję”, która jest dziś doskonale znana.

Za sprawą swojego głosu miały doprowadzać mężczyzn do szaleństwa, a każdy, kto go usłyszał chciał natychmiast rzucić się w ich ramiona. Takowy nieszczęśnik zostawał posiłkiem dla tych przerażających kreatur. Wielu badaczy kultury sądzi, że te legendy mogły w dużej mierze powstać ze spotkań żeglarzy z pewnymi wyjątkowymi stworzeniami.

Te jednak bardziej przypominają krowy niż ponętne kobiety — są olbrzymie, powolne i żywią się trawą. A jak wiadomo, dobrą historię trzeba nieco podkoloryzować. Diugoniowate (zwane także syrenami) to rodzina ssaków zamieszkujących płytkie tereny nabrzeżne i żywiąca się trawą morską. Po raz pierwszy jeden z jej gatunków — okrzyknięty syreną morską — został odkryty w XVIII wieku.

Niestety spotkanie z człowiekiem nie skończyło się dobrze dla syren. Te masywne i powolne stworzenie dorastające do 9 metrów długości i ważące do 20 ton były idealnym źródłem mięsa, tłuszczu oraz kości, a do tego były łatwym łupem dla ludzi. W ciągu zaledwie 27 lat gatunek został całkowicie wytępiony. Samo zwierzę było bardzo potulne, rodzinne i często po posiłku spało na plecach, będąc delikatnie unoszonym przez morskie fale.

Dziś występuje tylko jeden przedstawiciel tej rodziny o nazwie diugoń przybrzeżny. Można go spotkać u wybrzeża wschodniej Afryki, Azji, Australii i Nowej Gwinei. On także jest zagrożony wyginięciem przez działalność człowieka.

Skąd żeglarzom na myśl przyszło połączyć te ociężałe stworzenia z pięknem i przebiegłością? Najwyraźniej rum potrafi w magiczny sposób zmieniać postrzeganie świata… zwłaszcza na morzu.

Reklama

Przerażające węże morskie

Pojawiają się znikąd, wabi je światło na otwartym morzu i podobnie jak smoki mają gromadzić skarby. Wielkie gady o długim ciele miały od wieków przerażać wszystkich, którzy wyruszali w morze. Ich wizerunki zdobią liczne mapy kartograficzne, a opowieści o nich można mnożyć w setkach.

Ciężko stwierdzić, kiedy zaczęto je „widywać” albowiem doniesienia pochodzą z całego świata oraz z przeróżnych okresów historycznych. Żeglarze zapewne często brali wieloryby, foki, olbrzymie rekiny bądź inne zwierzęta za węże morskie. Jednakże najwierniej do opisu wspomnianego potwora pasuje wstęgor królewski.

Jest to jedna z najdłuższych ryb głębinowych (żeruje na głębokości od 20 do 200 metrów) i czasem wypływa na powierzchnię. Ma jaskrawą skórę oraz charakterystyczne ozdobne zgrubienia przypominające koronę. To stworzenie osiąga długość nawet 11 metrów, plotki mówią o znalezieniu osobnika o długości ponad 17 metrów.

Pomimo rozmiarów jest on całkowicie niegroźny i żywi się bezkręgowcami i małymi rybami. Mamy więc idealnego kandydata, który z pokładu okrętu przypomina węża morskiego: długie, faliste ciało, zadziwiająca budowa głowy oraz wężowaty sposób poruszania się.

Macki zdolne zatopić okręt

To jedyny potwór z naszej listy, który istnieje naprawdę, jednak wciąż pozostaje bardzo tajemniczy. Legendy o Krakenie, czyli gigantycznym głowonogu zatapiającym okręty są stare niczym historia żeglugi. Pierwsze wzmianki znajdziemy w twórczości rzymskiego historyka Pliniusza Starszego. Według jego relacji monstrum blokowało Cieśninę Gibraltarską.

Okazało się, że kałamarnice olbrzymie to prawdziwe stworzenia i do tego największe mięczaki na naszej planecie (chodzi o typ zwierząt, a nie ich podejście do walki wręcz). Osiągają nawet 18 metrów długości, z czego ponad 12 metrów przypada na same macki. Niewiele wiemy o życiu tych stworzeń, główne informacje pochodzą z analiz zwłok wyrzuconych na brzeg.

Żyją one na dużych głębokościach dochodzących nawet do 1200 metrów i do tego są bardzo płochliwe. Pierwsze nagranie przedstawiające żyjącego przedstawiciela tego gatunku uzyskano dopiero w 2011 roku. Te giganty toczą nieprzerwaną wojnę z innymi kolosami oceanów — kaszalotami. Na głowach tych wielorybów znaleziono liczne ślady po mackach głębinowych krakenów.

Reklama

Mateusz Zelek

Fan zoologii, paleontologii oraz technologii. W wolnych chwilach zapalony gracz gier wideo, ale nie pogardzi też dobrą książką.

Może Cię zainteresować