Rosja znowu zatuszowała radioaktywny wyciek, który zawisł nad Europą dwa lata temu
We wrześniu 2017 roku radioaktywna chmura zakradła się nad Europę. Było to największe uwolnienie materiału radioaktywnego od czasu Fukushimy w 2011 roku, pochodzenie chmury pozostawało jednak nieznane.
Radioaktywna chmura
Radioaktywna chmura była przedmiotem badań i w końcu udało się ustalić jej źródło. Międzynarodowy zespół naukowców ujawnił, że dziwaczny radioaktywny skok miał swoje źródło w południowej Rosji.
Najprawdopodobniej doszło do wypadku w elektrowni jądrowej w Uralu. Jak donosi Proceedings of National Academy of Sciences, zespół 70 ekspertów z całej Europy przyjrzał się 1300 pomiarom radioaktywnego izotopu rutenu-106 z całej Eurazji.
Wyniki
Zgodnie z wynikami badania, radioaktywna chmura miała swoje źródło na południu Rosji. Analiza potwierdziła spekulacje – w pobliżu rosyjskiej granicy z Kazachstanem wykryto od 250 do 400 terabekereli rutenu-106.
Warto zauważyć, że w tej części Uralu znajduje się jeden z największych obiektów jądrowych na terenie Rosji. Zakład Majak specjalizuje się w przetwarzaniu zużytego paliwa jądrowego z reaktorów i plutonu.
Źródło radioaktywnego materiału
Mimo, że wyniki badania zostały oficjalnie opublikowane, przedstawiciele przedsiębiorstwa Majak ani rosyjskie władze nie skomentowały sytuacji. Charakter incydentu jest jednak jasny, a wyniki badania nie pozostawiają złudzeń.
To było chwilowe wydarzenie, które zakończyło się bardzo szybko. Udało nam się jednak wykazać, że wypadek nastąpił przy ponownym przetwarzaniu elementów wypalonego paliwa na bardzo zaawansowanym etapie, chwilę przed końcem łańcucha procesu. Mimo że obecnie nie ma oficjalnego oświadczenia, mamy bardzo dobre pojęcie o tym, co mogło się stać. – skomentował profesor Georg Steinhauser z Uniwersytetu w Hanowerze
Zakład Majak
Zakład Majak został powiązany z szeregiem innych incydentów w przeszłości, w szczególności z katastrofą kysztymską z września 1957 roku. Do wypadku doszło, gdy system chłodzenia jednego ze zbiorników do składowania odpadów zawiódł.
Spowodowało to spalenie od 70 do 80 ton odpadów radioaktywnych, a co najmniej 10000 osób zostało ewakuowane ze swoich domów. Setki zmarły w związku z promieniowaniem, a incydent był trzecim najpoważniejszym na świecie wypadkiem jądrowym.
Incydent z 2017 roku
Na szczęście radioaktywna chmura z 2017 roku nie stanowiła żadnego zagrożenia dla zdrowia publicznego. Przed publikacją wyników badań władze rosyjskie wyparły się zarzutów i odmówiły odpowiedzialności.
Badanie nie jest pierwszym, które wskazuje palcem na Rosję. W lutym 2018 roku raport francuskiego Instytutu Ochrony Radiologicznej i Jądrowej wyśledził pochodzenie chmury wskazując na Ural. Wtedy jeszcze dane nie były jednoznaczne.