Jesienią 1988 roku 23-letni student dla żartu zepsuł Internet. Jego program wymknął się spod kontroli
Wieczorem 2 listopada 1988 roku, w cichym laboratorium komputerowym na MIT, student poważnie schrzanił sprawę.
Pomimo swoich wybryków na studiach, później stał się cenionym informatykiem, ale o wszystkim od początku.
Robert Morris
Wspomnianego dnia Robert Tappan Morris napisał 99 linijek kodu i uruchomił program na ARPANET, bezpośrednim przodku obecnego Internetu. 23-letni student informatyki wypuścił jednego z pierwszych samoreplikujących się, samorozmnażających się robaków.
Dziś znany jest jako „robak Morrisa” i na zawsze zmienił sposób, w jaki postrzegamy Internet. Dlaczego 23-letni student to zrobił? Wypuścił bestię nieświadomie? A może zrobił to dla żartu? Po 30 latach odpowiedź na to pytanie pozostaje niejasna.
Morris twierdził, że jest to jedynie nieszkodliwy exploit do pomiaru rozmiary Internetu. Jednak fakt, że wypuścił robaka z MIT, a nie z własnej uczelni na Cornell University, często budzi pytania wśród krytyków i sędziów.
Spekulacje koncentrowały się na motywacjach tak różnych, jak zemsta, czysta ciekawość intelektualna i chęć zaimponowania komuś. – wynika z oficjalnego raportu
Robak Morrisa
Bez względu na motyw i okoliczności, Morris popełnił ogromny błąd. W ramach stosunkowo prostego programowania uczynił robaka zbyt szybkim, zbyt agresywnym i zbyt oczywistym. Program wkradał się do każdego komputera, jaki napotkał na swojej drodze.
Robak pytał urządzenia, czy istnieje już uruchomiona kopia programu. Jeśli odpowiedź brzmiała „nie” to następowało kopiowanie. Morris chciał uniknąć wielokrotnego infekowania tego samego komputera, aby program mógł wślizgnąć się na większą liczbę urządzeń.
Jeśli komputer odpowiedziałby „tak”, robak jedynie powielałby się i instalował kolejną kopię co 7 razy. Morris w ten sposób próbował uniknąć niechcianą uwagę, jednak sprawy szybko wymknęły się spod kontroli.
Student, który zepsuł Internet
Program rozprzestrzenił się szybciej, niż przewidywał Morris, a jego „ochrona 1 na 7” okazała się nieskuteczna. Komputery na całym świecie szybko instalowały setki kopii w nieskończonej pętli, w końcu przytłaczając je masą niepotrzebnego przetwarzania.
Rankiem 3 listopada około 10 procent komputerów podłączonych do Internetu na świecie nie działało. Robak rozprzestrzenił się w USA, Europie i Australii. Nie trzeba dodawać, że nawet w czasach, gdy było tylko 60000 komputerów, była to droga zabawa.
Szacuje się, że szkody wyrządzone przez 23-latka zaczynają się od 100000 dolarów i sięgają dziesiątek milionów. Co ciekawe, rozeszła się plotka, że to robota rosyjskich hakerów, w końcu trwała zimna wojna.
Oskarżenie i szczęśliwe zakończenie
Historię o hakerach podtrzymywano w mediach, głównie dlatego, że ojciec Morrisa był pracownikiem działu bezpieczeństwa komputerowego Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Po tym, jak panika i zamieszanie wygasły, Morris został złapany.
Studenta skarżono na podstawie ustawy o oszustwach komputerowych i nadużyciach. Morris twierdził, że jest niewinny, ale ława przysięgłych miała inne zdanie. Skończyło się na grzywnie i pracach społecznych.
Odtąd Internet nie był już postrzegany jako spokojna sieć przewodów – była to sieć niekontrolowanych alejek wypełnionych podejrzanymi ludźmi i otwartymi drzwiami. Morrison z kolei wrócił na MIT jako wykładowca.