W Himalajach znajduje się jezioro, w którym spoczywa 200 szkieletów. Co tu się właściwie stało?
Prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś o wysoko położonym jeziorze Roopkund, które znajduje się w północnym stanie Uttarakhand w Indiach. By się tam udać, należy odwiedzić Himalaje i wspiąć się na wysokość prawie 5000 metrów.
Roopkund
Na miejscu znajdziesz płytkie zielone jezioro Roopkund otoczone śniegiem. Być może spotkasz innych podróżników, obszar jest jednak kompletnie niezamieszkany. Zgodnie z informacjami Atlas Obscura to nie koniec „atrakcji”, które oferuje wycieczka w te regiony.
Otóż jezioro Roopkund jest pełne ludzkich szkieletów. Mimo, że przez osiem miesięcy w roku akwen jest zamarznięty, w czasie roztopów każdego odwiedzającego te okolice witają kości wystające z wody.
Co tu się wydarzyło?
Brzmi dość niepokojąco i pytanie, co się tam właściwie stało jest jak najbardziej na miejscu. Zacznijmy więc od początku. Szkielety zostały odnalezione w 1942 roku przez Brytyjczyka, który założył, że są to pozostałości po japońskich żołnierzach, którzy zginęli podczas próby wdarcia się do Imperium Brytyjskiego (dzisiaj Indii).
Jednak do 2004 roku nie było tak naprawdę jasne skąd wzięło się 200 szkieletów w tym jeziorze. Niektórzy zmarli wciąż mieli na sobie biżuterię, ale nie było nic, co mogłoby posłużyć choć za wskazówkę kim byli i jak zmarli ci ludzie. Hipotezom więc nie było końca. Choroba? A może klęska żywiołowa? Miejsce kultu? Zostali zabici na miejscu czy później przeniesiono ich ciała?
Szkielety
W końcu naukowcy postanowili raz na zawsze rozwikłać zagadkę szkieletów w jeziorze Roopkund. Ekspedycja pobrała próbki DNA do dalszych badań i w końcu wiele rzeczy stało się jasne. Analiza wykazała, że wszystkie szczątki pochodzą z 850 roku.
Nie ulegało wątpliwości, że szkielety należały do dwóch różnych grup. Pierwsza z nich była ze sobą spokrewniona. Druga z kolei była znacznie bardziej odmienna genetycznie, co sugeruje przewodników lub tragarzy. Nie wiadomo jednak dokąd szli.
Niesprzyjające okoliczności
Okazało się także, że wszystkie szczątki mają takie same obrażenia – ciężkie urazy głowy i ramion. To doprowadziło ekspertów do przypuszczenia, że wszyscy zmarli przez nagłe i bardzo masywne gradobicie, które w Indiach w sumie nie należą do rzadkich zjawisk.
Choć jezioro Roopkund to z pewnością miejsce bardzo specyficzne, nie jest jedyne. Obszar jest bardzo trudny do zdobycia i nie do końca zbadany ze względu na ekstremalne warunki. Wielu ekspertów przypuszcza, że może tam być znacznie więcej szkieletów, niż odkryto do tej pory.