×

Po kilkudziesięciu latach znaleziono dzienniki Roseneberga, który był nazistowskim zbrodniarzem

Adolf Hitler jest najgorszym złem, jakie mogła spotkać ludzkość. Bez sumienia wydawał rozkazy o masowym mordowaniu. Jednak nie był sam w swoim panowaniu i sam nie był inicjatorem tego, co spotkało Europę w XX wieku.


Mówi się, że głównym ideologiem III Rzeszy był Alfred Rosenberg

Swoje skrajne i diabelskie plany zapisywał w dziennikach, które po końcu wojny były jednym z najbardziej pożądanych dokumentów na świecie. Niestety latami szukano przerażających dokumentów, ale nikomu nie udało się ich odnaleźć. Dopiero przypadek doprowadził do tego, że znaleziono je i dziś badacze mogą skupić się na ich treści.

Zapiski śmierci

Wszystko zaczęło się od tego, gdy pewien Niemiec, Kurt von Behr, chciał zadbać o swoje życie i po wojnie chciał wkupić się w łaski Amerykanów. Skupił się na kradzieży dzieł sztuki, którymi to później handlował z ludźmi zza zachodniej granicy. Pożądane w pewnym momencie były dokumenty, które znajdowały się w podziemnym zamku Banz. To właśnie tak Amerykanie dokonali niewyobrażalnego odkrycia.

Zburzenie ścian. Szok. Komnata wypełniona po brzegi dokumentami. To ukazało się oczom Amerykanów. Kurt von Behr zdawał sobie sprawę, że jego odkrycie wcale mu nie pomoże, a wręcz mocno zaszkodzi. Dlatego też zabił swoją żonę, a sam wypił szampana z cyjankiem.

Wśród setek papierów znaleziono osobisty dziennik Alfreda Rosenberga – ten, który przez tyle lat był poszukiwany. Udało im się znaleźć autora „Mit XX wieku”, to obok „Mein Kampf” najbardziej poszukiwana wykładnia nazistowskiej ideologii. Były to nieopisanie ważne dokumenty w sprawie ukarania zbrodniarzy wojennych. Już mieli wysłać je do bazy w Stanach Zjednoczonych, ale ktoś zorientował się, że nie ma wśród całego stosu dzienników Rosenberga. Zapadły się pod ziemię.

Fragmenty zaczęły pojawiać się w prasie

Jakie musiało być zaskoczenie śledczych, gdy nagle zorientowali się, że fragmenty z poszukiwanych dzienników można bez problemu przeczytać w gazecie. Stał za tym Robert Kempner, Niemiec pochodzenia żydowskiego, który wyemigrował do USA. Był jednym z oskarżycieli w procesie norymberskim.

Jako prokurator był niebywale dociekliwy i nie omijał nawet najmniejszej poszlaki. Jednak nie działał do końca fair. Często ważne dokumenty, które były istotne w sprawie zbrodniarzy wojennych, z nieznanych przyczyn nie trafiały do archiwum. Kempner zatrzymywał je, aby prowadzić śledztwo na własną rękę i móc napisać o tym wszystkim książkę.

Po śmierci prokuratora jego syn przekazał zebrane dokumenty do Muzeum Pamięci Holokaustu w USA. Uporządkowaniem całego zbioru zajął się niejaki Henry Mayer:

Trzeba wyjaśnić, że zbiór Kempnera stanowił największą kolekcję pisemnych dokumentów przekazanych do tej pory Muzeum Pamięci Holokaustu. Muzeum to weszło w posiadanie osiemdziesięciu pięciu skrzyń z aktami procesów norymberskich, stu siedemnastu oprawionych tomów o treści odnoszącej się do przebiegu tych rozpraw, sześćdziesięciu ośmiu pudeł z osobistymi i zawodowymi zapiskami Kempnera, trzydziestu dziewięciu nagrań na płytach szybkoobrotowych oraz prawie tysiąca książek i periodyków.

Wszyscy byli pewni, że właśnie w tym miejscu odnajdzie się dziennik Rosenberga. Nic bardziej mylnego. Mówiło się także w kuluarach, że część ważnych pism nazistowskiego ideologa mogą mieć dwie kobiety, jego współpracownice i kochanki. Margot Lipton i Jane Lester jednak nie miały w swoich zbiorach czegoś podobnego. Poszukiwania trwały nadal. Mimo że u kobiet nie znaleziono tego, czego tak bardzo wszyscy szukali, wielu zatrzymało się właśnie na nich, czując, że ich zeznania nie są do końca szczere.

Przypadkowy strzał

Osoba zajmująca się sprawą spotkała całkiem przypadkiem siostrę Jane Lester. Elisabeth w luźnej rozmowie zdradziła wiele szczegółów dotyczących dziennika Rosenberga! Nieświadoma kobieta zeznała, że kochanka nazistowskiego fanatyka przekazała jego dokumenty komuś na przechowanie. Te słowa wystarczyły.

Dzienniki, jak się szybko okazało, trafiły do Herberta Richardsona, profesora teologii i niszowego wydawcy. Całkiem możliwe, że kochanki Rosenberga chciały, aby badacz pomógł im w publikacji dokumentacji. Agenci FBI użyli wszystkich możliwych sztuczek, aby Richardson poczuł się obserwowany i zrozumiał, że posiadanie takich dokumentów nie skończy się dla niego dobrze. Ostatecznie zgodził się na to, aby pracownicy prokuratury oraz Muzeum Pamięci Holocaustu mogli obejrzeć dzienniki. Później trafiły one do biura prokuratora w Wilmingtona. Po kilkudziesięciu latach dziennik w końcu został odnaleziony.


Może Cię zainteresować