Słońce miało brata bliźniaka? Astronomowie twierdzą, że zaginął w Chmurze Oorta
Grupa badaczy z Harvardu wysnuła intrygującą teorię. Według nich nasza gwiazda miała brata bliźniaka, lecz ten zaginął w kosmicznej pustce zwanej Chmurą Oorta. Możliwe, że wkrótce otrzymamy odpowiedź czy Słońce zgubiło swojego brata.
Czym jest chmura Oorta?
Chmura Oorta to dziwne miejsce. Ten odległy region naszego Układu Słonecznego to sfera ciemnych, lodowych szczątków znajdujący się za Neptunem. Miejscami jest tam tłoczno oraz chaotycznie, a w niektórych regionach panuje całkowita pustka.
Wszystko to poza zasięgiem potężnej gwiazdy, wokół której uformowały się znane nam planety naszego układu. Prawdopodobnie w chmurze znajduje się około 100 miliardów pojedynczych obiektów, głównie kawałków skał i lodu.
Chmura Oorta tworzy obszar szczątków otaczający Układ Słoneczny ze wszystkich stron. W porównaniu z planetami wewnętrznymi, te odległe obiekty fizyczne odczuwają bardzo słabą grawitację Słońca. To powoduje, że łatwo mogą wypaść ze swoich orbit w przestrzeń międzygwiazdową. Często to właśnie z tego regionu nadlatują komety. Najbardziej odległe obiekty w tej sferze są ledwo przyciągane przez nasze Słońce, gdyż dryfują od niego 100 000 razy dalej niż Ziemia.
Zaginiony bliźniak
Teoria brzmi następująco: astronomowie zgadzają się już co do tego, że Słońce, podobnie jak większość gwiazd, prawdopodobnie uformowało się w ciasną gromadę z wieloma innymi gwiazdami w galaktycznej kieszeni pyłu i gazu. Ten gwiezdny żłobek był prawdopodobnie pełen zbuntowanych obiektów — komet międzygwiazdowych i być może cięższych obiektów, takich jak planety. Jednakże sama grawitacja Słońca prawdopodobnie nie była wystarczająco silna, aby przyciągnąć tak wiele tych obiektów na orbity Oorta.
A gdyby tak założyć, że Słońce oraz inna gwiazda krążą wokół siebie? Wrzuć tego binarnego towarzysza do miksu, a obliczenia ulegną drastycznej zmianie. Zakładając, że te dwie gwiazdy były mniej więcej tej samej wielkości i okrążały się w odległości 1000 razy większej niż ta pomiędzy Ziemią i Słońcem (około 1,5% roku świetlnego), ich zbiorowa grawitacja mogłaby złapać kawałki skał i lodu z ośrodka międzygwiazdowego i utrzymywać je w tym miejscu.
Nie ma szans, abyśmy odnaleźli drugie Słońce
Gdziekolwiek jest tajemniczy bliźniak — jeśli kiedykolwiek istniał — wybił się ze swojej orbity razem z naszym słońcem eony temu. Od tego czasu obie gwiazdy okrążyłyby Drogę Mleczną kilkanaście razy i mogły znaleźć się w zupełnie innych rejonach przestrzeni. Jednakże zapisy o wpływie tego zagubionego bliźniaka na nasz Układ Słoneczny mogą być ukryte w chmurze Oorta. Jak tłumaczy współautor badania Avi Loeb, astrofizyk z Harvardu:
Tam, gdzie wylądował ten gwiezdny bliźniak, gdyby istniał, nigdy go już nie znajdziemy. Wszystko w Drodze Mlecznej było poruszane zbyt wiele razy od czasu rozpadu pierwotnej gromady narodzin naszego Słońca. Miało to miejsce 4,5 miliarda lat temu. Jednakże możemy to sobie wyobrazić, jak by to wyglądało: z naszej perspektywy nie przypominałby on drugiego Słońca. Nawet gdy gwiazdy byłyby bliźniacze, nadal dzieliłaby je ogromna odległość. Zamiast tego mógłby się on wydawać nam zbyt jasną planetą, która porusza się bardzo powoli po niebie.
Możliwe, że niedługo poznamy odpowiedź
Teoretycznie razem ze swoim bratem Słońce powinno było uchwycić grawitacyjnie nie tylko wciąż hipotetyczną Planetę 9 ze swojej gromady urodzeniowej, ale także mnóstwo planet karłowatych. Mowa tutaj o obiektach takich jak Ceres i Pluton z wewnętrznego Układu Słonecznego — które nadal krążyłyby po tej bardzo odległej części przestrzeni.
Jak twierdzi Loeb kluczowe będzie badanie, które podejmie LSST:
W tej chwili nie ma dowodów na istnienie tych planet karłowatych. Możliwe, że słaba grawitacyjnie i odległa chmura Oorta jest nadal tak niedokładnie poznana, że ich brak w danych nie jest zaskakujący. Planowane jest przeskanowanie nieba z niespotykaną dotąd szczegółowością. Wszystko w poszukiwaniu takich właśnie ciemnych, odległych obiektów. Możliwe, że długi skan kosmosu przeprowadzony przez LSST ujawni Planetę 9 i dużą populację dodatkowych planet karłowatych w chmurze Oort. To może silnie sugerować, że nasz Układ Słoneczny miał kiedyś bliźniaka.