×

Tragedia na Przełęczy Diatłowa i tajemnicze okoliczności śmierci dziewięcioosobowej grupy

Tragedia na Przełęczy Diatłowa to jeden z najdziwniejszych incydentów, który stanowi zagmatwaną zagadkę współczesności. Wszystko zaczęło się ponad 60 lat temu.


Wyprawa w góry

31 stycznia 1959 roku 23-letni Igor Aleksiejewicz Diatłow wraz z kolegami z Uralskiego Instytutu Politechnicznego wybrał się na wycieczkę w północną część Uralu. Dziewięcioosobowa grupa zamierzała zdobyć szczyt Otorten.

Choć trasa w okresie zimowym uważana była za niezwykle trudną, grupa miała spore doświadczenie w tego typu wyprawach i była gotowa na surowe warunki w uralskich górach. Jednak po 31 stycznia nigdy więcej nie widzano ich żywych.

Brak komunikacji

Diatłow miał powiadomić władze uczelni i krewnych o przebiegu ekspedycji. Zgodnie z planem, grupa najpóźniej 12 lutego miała wrócić do Wiżaju, najdalej wysuniętej na północ miejscowości w regionie.

Mijały tygodnie, a nikt nie otrzymał żadnej wiadomości o losach grupy. Złowieszcza cisza nie wróżyła niczego dobrego, a brak wieści zaczął niepokoić krewnych uczestników wyprawy. 20 lutego wojsko i policja rozpoczęła poszukiwania.

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Po kilku tygodniach znaleziono martwe ciała w stanie tak dziwnym, że wyglądały jak z koszmaru. Kiedy w końcu odkryto zwłoki, pojawiło się znacznie więcej pytań niż odpowiedzi.

Znaleziony namiot został rozcięty od wewnątrz. Wszystkie rzeczy dziewięcioosobowej grupy, w tym buty i ubrania, zostały w środku. Każdy kolejny ślad wzbudzał coraz większe zdziwienie i strach śledczych.

Początek horroru

Wokół namiotu były odciski stóp. Wyraźnie było widać, że ci, którzy je zostawili, nie mieli na sobie butów. Ślady prowadziły do lasu, który znajdował się kilometr dalej. Tam trafiono na pierwsze dwa ciała.

Zwłoki Jurija Kriwoniszczenko i Jurija Doroszenko znajdowały się koło pozostałości ogniska. Mimo, że temperatura wynosiła od -13 do -22 °C, obydwaj mężczyźni w chwili śmierci mieli na sobie jedynie bieliznę.

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Kolejne ciała

Kolejne trzy ciała znaleziono w drodze powrotnej do obozu. Również ta trójka była rozebrana. Uznano, że śmierć nastąpiła z powodu hipotermii, jednak półnagie ciała w -22°C nie były najdziwniejsze.

Pozostałe ciała znaleziono dwa miesiące później, kiedy śnieg zaczął topnieć. Wtedy rozpoczął się prawdziwy horror, którego nikt nie jest w stanie wyjaśnić nawet dzisiaj.

Potworna śmierć

Ludmiła Dubinina i Siemion Zołotariow przed śmiercią zostali pozbawieni gałek ocznych i mieli połamane żebra. Dodatkowo Dubininie brakowało języka. Nikołaj Thibeaux-Brignolle miał rozległe obrażenia czaszki.

Ciała poddano także testom na radioaktywność, a dwa z nich wykazały wysokie poziomy. Ponad sześćdziesiąt lat później, sprawa nadal pozostaje niewyjaśniona, choć Rosja ma zamiar wznowić śledztwo.

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Tajemnica tragedii na Przełęczy Diatłowa

Śledczy przejrzeli dzienniki z wyprawy i wysnuli kilka hipotez. Jedna sugeruje lawinę, inna atak Mansów. Pojawiają się także teorie o wojskowych eksperymentach i zjawiskach paranormalnych.

Nie ma jednak jednoznacznych dowodów, które potwierdziłyby którąkolwiek z nich. Tragedia na Przełęczy Diatłowa i jej okoliczności do dziś pozostają bez odpowiedzi.


Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować