×

Fala tajemniczych zgonów zainspirowała powstanie filmu „Koszmar z ulicy Wiązów”

„Koszmar z ulicy Wiązów” to historia mężczyzny z brzytwami zamiast placów u rąk, który ukrywa się w koszmarach nastolatków, a następnie rozrywa ich na strzępy we śnie.


Koszmar z ulicy Wiązów

Produkcja z pewnością nie zalicza się do tych, które zechciałbyś, by były oparte na prawdziwej historii, nawet jeśli jesteś zagorzałym miłośnikiem filmów grozy. Mamy złe wieści, bo „Koszmar z ulicy Wiązów” częściowo nawiązuje do prawdziwych wydarzeń.

Reżyser Wes Craven wyznał, że na pomysł filmu wpadł po przeczytaniu serii artykułów, które opisywały młodych mężczyzn z Azji przybyłych do USA. Nagle, bez widocznych problemów zdrowotnych, „płakali we śnie, a potem umierali”.

Dość dziwna historia, która może wywołać dreszcz niepokoju. Okazuje się jednak, że liczba osób z Azji Południowo-Wschodniej, które zginęły w ten sposób w latach 80-tych jest alarmująco wysoka. Mowa o co najmniej 117 przypadkach.

Śmierć we śnie

W 1981 roku władze USA wszczęły śledztwo. Zgony zaczęto nazywać „syndromem azjatyckiej śmierci”, a później „syndromem nagłej nieoczekiwanej nocnej śmierci” (SUNDS). W innych kulturach przypadki określano na różne sposoby.

Na Filipinach nazywa się to bangungut, w Japonii pokkuri. Wszystko jednak sprowadza się do nazwy, którą można tłumaczyć, jako koszmarna śmierć. Tajemnica ogarnęła całe Stany Zjednoczone, a społeczność była zarówno zaciekawiona, jak i przerażona.

Z początku lekarze nie przypuszczali nawet, że dzieje się coś tajemniczego. Najbardziej dezorientujące było to, że w każdym przypadku autopsja nie ujawniła zupełnie niczego, co mogłoby okazać się przyczyną zgonu.

Tajemnicze zgony

Dopiero sekcje zwłok 18 ofiar wykazały, że każda z nich miała powiększone serce. Autopsje ujawniły wady układu przewodzącego, które inicjują i koordynują skurcze mięśni serca. To trochę tak, jakby „ich serca po prostu zgasły”.

Dokładniejsze badania w 1987 roku ujawniły, że w Tajlandii tego rodzaj zgony są znacznie powszechniejsze. Badanie skupiło się tylko na osobach, które zmarły we śnie. Analizowano także stan zdrowia rodziny pacjentów.

Udało się ustalić, że przypadłość częściowo jest związana z SUNDS i niezdiagnozowaną epilepsją. Do przedwczesnej śmierci przyczynił się także podwyższony poziom stresu, choć schorzenie przede wszystkim ma podłoże genetyczne.

Zespół Brugadów

Pewien profesor z Uniwersytetu Kalifornijskiego, Shelley Adler, posunął się nawet do stwierdzenia, że wiara w koszmarne duchy rozpowszechniona wśród populacji Hmong poniekąd przyczyniła się do ich śmierci.

Zagadkę wyjaśniono kilka lat po „Koszmarze z ulicy Wiązów”, choć w prawdziwym życiu winowajcą okazał się zespół Brugadów spowodowany mutacjami, najczęściej genu SCN5A, który zaburza normalny rytm serca.

Choroba jest niezwykle rzadka. Uważa się, że dziedziczny stan wyjaśnia niektóre przypadki zespołu nagłej śmierci niemowląt, a także SUNDS.


Mika Nojewska

Miłośniczka wszystkiego, co dziwne i ciekawe. Głównie tworzy teksty dla nauka.rocks i przed komputerem spędza więcej czasu, niż chciałaby się przyznać. W wolnym czasie odkrywa nieodkryte i próbuje opanować świat. Kocia mama i mag na 55 levelu

Może Cię zainteresować